s
Unia Europejska
Górale Nadpopradzcy

Górale Nadpopradzcy

Obrzędy i Zwyczaje Doroczne

Adwent

Czterotygodniowy okres  Adwentu rozpoczyna rok kościelny i przygotowuje wiernych do świąt Bożego Narodzenia. W tym okresie milkła muzyka i  śpiewy,  nie urządzano zabaw ani wesel. Rygorystycznie przestrzegano postu. W środy poszczono dla świętych, w piątki dla Jezusa a w soboty dla Matki Bożej. Do zajęć gospodarskich kobiet należały skubacki, czyli skubanie pierza, prządki – przędzenie wełny i lnu oraz przebieranie fasoli. Mężczyźni zajmowali się gromadzeniem opału na zimę oraz młóceniem zboża. Przypominano również o zakazach, np. ruszania ziemi, która odpoczywa i nie wolno jej w tym przeszkadzać. Na codzienne nabożeństwo roratnie (rorotki) ku czci Marii Panny odprawiane w kościołach przed świtem uczęszczali wierni, niosąc w rękach lampiony tzw. lampasy.

Św. Mikołaja biskupa (6 grudnia)

Górale Nadpopradzcy, podobnie jak inni górale karpaccy, pierwotnie św. Mikołaja uważali za patrona pasterzy i sprawującego władzę nad wilkami. Oprócz modlitwy pasterzom towarzyszył zwyczaj składania w kościele wełny oraz lnu (aby wilki owiec nie brały a len pięknie obrodził).  Obdarowywanie dzieci podarunkami w dniu św. Mikołaja pojawiło się w regionie  dopiero po II wojnie światowej. Początkowo prezenty stanowiły pieczone ciastka w kształcie św. Mikołaja, jabłka lub cukierki.

Św. Łucji (13 grudnia)

Od dnia św. Łucji do Bożego Narodzenia rozpoczynano wróżby dotyczące pogody na następny rok. Przez dwanaście dni uważnie obserwowano warunki atmosferyczne. Każdy dzień oznaczał kolejny miesiąc następnego roku. Wigilia i dzień św. Łucji uważany był również za okres szczególnego działania złych mocy, które mogły sprowadzić na domowników nieszczęście, a w gospodarstwie brak urodzaju. W tym dniu pilnowano aby nikt obcy nie odwiedzał domu, a zwłaszcza nie wchodził do stajni. Od 13 do 24 grudnia gospodarz strugał drewniany stołek, na którym po wigilijnej wieczerzy musiał objechać trzy razy dookoła domu, wtenczas ten, kto rzucił czary musiał się ujawnić.  Innym sposobem na zdemaskowanie czarownika lub czarownicy było odkładanie po kawałku drewna, (rozpoczynając od św. Łucji do wigilii Bożego Narodzenia), tworząc tym samym wiązkę złożoną z dwunastu kawałków. W dzień Bożego Narodzenia należało zgromadzonym drewnem napalić w piecu, na blachach położyć  garnek z wodą i gotować w nim nowe szpilki. Gdy w tym czasie ktoś obcy przyszedł do domu i zapytał: „co gotujecie?” był potencjalnym winowajcom, rzucającym czary na bydło. Aby odczynić zaklęcie, należało nieproszonego gościa uderzyć garnkiem z wodą i  szpilkami, wówczas czary znikały.

Wigilia Bożego Narodzenia (24 grudnia)

Wigilia Bożego Narodzenia to jeden z najważniejszych dni w roku. To dzień pełen wróżb i zabiegów magicznych, które mają na celu zapewnienie pomyślności w nadchodzącym roku. Zgodnie z powiedzeniem powszechnym również u Górali Nadpopradzkich: jaka Wilijo, taki cały rok, co oznaczało, że dzień wigilijny traktowany był jako zwiastun przyszłości. Unikano kłótni, płaczu, narzekań, dzieci starały się być grzeczne, aby ich nie skarcono. Uważano, że w tym szczególnym dniu można wyprosić szczęście i dostatek oraz zapewnić sobie zdrowie. Przed świtem należało udać się  do pobliskiego potoku lub rzeki i obmyć się w wodzie, która miała posiadać właściwości lecznicze i uzdrawiające. Przynoszono ją także do domu, aby wszyscy domownicy mogli się z niej korzystać. Do szaflika z wodą wrzucano monety, które należało wyłowić ustami. Wierzono, że wpłynie to korzystnie  na zdrowie oraz dostatek w gospodarstwie. Szczególne znaczenie w wigilię, miały wizyty gości. Zwiastunem dobra i szczęścia w kolejnym roku miało być odwiedziny mężczyzny, szczególnie jeśli przyszedł z gospodarstwa położonego w niższej części wsi. Z kolei złą wróżbą była wizyta kobiety. Nie wolno było w tym dniu niczego z domu pożyczać, ponieważ wierzono, że skutkować to może biedą i zapożyczaniem się w nadchodzącym roku. Dopuszczano natomiast drobną kradzież, zwłaszcza niewielkiej ilości drewna, która miała spowodować „nieuczciwe” pomnażanie majątku. Podczas przygotowania wieczerzy wigilijnej, zabronione było podjadanie, które mogło spowodować choroby skóry lub nieprzyjemny zapach z ust. Dawniej panowało powszechne przekonanie, że w dzień wigilii dusze zmarłych domowników przebywają na ziemi. Aby nie ujrzeć ducha, unikano przeglądania się w lustrze i wyglądania przez okna. Starano się nie obrazić dusz,  przestrzegając zakazu rąbania i siekania tasakiem lub chlapania po izbie wodą podczas obrzędowej kąpieli. W trakcie przygotowania chleba i innych świątecznych wypieków, gospodyni rzucała garść mąki do płonącego pod blachami ognia, aby zabezpieczyć dom przed uderzeniem pioruna. Wodą, która zostawała po obmyciu rąk z ciasta chlebowego smarowano twarze dzieci, aby były zdrowe. Podstawowym elementem wystroju izby były zielone drzewko i gałęzie jodły lub świerka zwane podłaźnickom. Gałązkami jodełki przyozdabiano stajnię lub wbijano również w stertę nawozu przy stajni, co miało zapewnić urodzaj. Najpiękniejsza podłaźnicka w postaci małego jodłowego drzewka wisiała czubkiem do dołu na środkowym tragarzu w izbie. Przystrojona była ozdobami z opłatków (światami), orzechami, jabłuszkami, zawiniętymi w błyszczące papierki ziemniaki lub kawałki brukwi (korpieli) oraz łańcuchy ze słomy i bibuły. W niektórych domach dodatkową ozdobą był wykonany ze słomy i kolorowego papieru tzw. pająk. Przed wieczerzą gospodarz przynosił jeden lub dwa snopki owsa, który musiał mieć pełne kłosy. Po południu cała rodzina zasiadała do wigilijnego obiadu. Stół, na którym spożywano posiłek nakrywany był przez gospodynię z wielką czcią lnianą płachtą. Na stole kładziono trochę siana, ziaren owsa, opłatki i chleb. Czasami obok chleba umieszczano ząbki czosnku, które chroniły przed złem i zapewniały zdrowie. Pilnowano aby na stole nie było noża, który wróżył niezgodę w rodzinie. Pamiętano aby na stole położyć dodatkową łyżkę dla niespodziewanego gościa albo duszyczki z zaświatów. Przed rozpoczęciem posiłku cała rodzina klękała i odmawiała pacierz, również w intencji bliskich zmarłych. Po modlitwie ojciec łamał opłatki i rozdawał po kawałku każdemu z domowników. Po nim to samo czyniła matka i kolejni członkowie rodziny. Po skończonym posiłku nie wolno było sprzątać ani zamiatać. Cała rodzina śpiewała kolędy i pastorałki. Przed północą wyruszano na pasterkę. W domach pozostawały tylko małe dzieci i osoby starsze. W drodze do kościoła obserwowano z wielką uwagą niebo. Pochmurna wigilia wróżyła piękne runo na owcach. Wierzono również , że o północy zwierzęta mówią ludzkim głosem a woda w rzekach zamienia się w wino. U Górali Nadpopradzkich, podobnie zachował się zwyczaj tzw. podłazów, która to nazwa wywodzi się od słów podłazić kogoś, czyli iść do kogoś w noc wigilijną z dobrymi życzeniami. Przyjście kawalera na podłazy było uważane za rodzaj deklaracji o charakterze matrymonialnym. Atrybutem podłaźnika był owies, którym sypał po izbie, wygłaszając winszowania.

Boże Narodzenie (25 grudnia)

W tradycji Górali Nadpopradzkich dzień Bożego Narodzenia spędzano w gronie najbliższej rodziny. Śpiewano kolędy, modlono się i odpoczywano. Nie wolno było wykonywać żadnych prac w gospodarstwie, jedynie karmiono zwierzęta domowe. Po mszy świętej, wszyscy udawali się jak najszybciej do domu, wierzono bowiem, że kto pierwszy będzie w domu, ten pierwszy zasieje i zbierze z pola dorodny plon w nadchodzącym roku. Przestrzegano zakazu polegiwania w ciągu dnia, ponieważ skutkować to mogło pokładaniem zboża na polach. W Boże Narodzenie czerpano do kieliszka wodę i wsypywano kilka ziaren owsa. Jeżeli ziarenka ułożyły się stojąco, to robiący to doświadczenie miał doczekać kolejnych świąt Bożego Narodzenia, jeśli ułożą się na leżąco, to w ciągu następnego roku czeka go śmierć.

Św. Szczepana (26 grudnia)

Dzień św. Szczepana, upływał w radosnym nastroju, wśród ożywionych kontaktów sąsiedzko-towarzyskich.. Był to czas odwiedzin i wzajemnych powinszowań. Podłaźnicy sypali trochę owsa na podłogę, a jego garstkę kładli na stół. Powrósłem ze słomy leżącej pod wigilijnym stołem okręcano drzewa owocowe, aby lepiej rodziły. Zamiatano też dom, a śmieci wynoszono na rozstajne drogi, bacznie obserwując, które ze zwierząt podejdzie do nich jako pierwsze. Jeśli ptak, będzie pomyślność, jeśli pies będzie nieszczęście. Powszechnym zwyczajem u Górali Nadpopradzkich było święcenie owsa wyskubanego z wigilijnego snopka. Po przyniesieniu z kościoła poświęconego owsa, niektórzy gospodarze wychodzili na pole, gdzie rosły osty i siali nim, mówiąc: Łodyjdź diable z łostem, bo tu idzie Świynty Scepon z łowsym . Owies ten przechowywano do czasu pierwszego siewu. Miał on chronić zasiane ziarno przed gradem, nawałnicami i wiatrem. Poświęconym owsem karmiono również bydło, aby nie chorowało.

Kolędnicy

Od dnia św. Szczepana do Trzech Króli pojawiały się grupy kolędników. Po kolędzie chodzili chłopcy, kawalerowie, a nawet żonaci mężczyźni. Odwiedziny kolędników miały zapewnić urodzaj i spowodować płodność ludzi i zwierząt. Kolędowanie po wsi rozpoczynało się po zapadnięciu zmroku. Grupy kolędnicze były różnorodne i liczyły po kilka lub kilkanaście osób. Najczęściej pojawiały się w towarzystwie turonia, znanego również jako koza, z gwiazdą oraz z szopką. Często towarzyszyła im muzyka (kapela). Kolędnicy podchodzili pod okna i śpiewali kolędy, potem byli zapraszani do środka i obdarowywani owsem, smakołykami lub drobnymi pieniążkami. Szczególnie popularną i widowiskową grupą  byli kolędnicy z turoniem, któremu towarzyszyli Cygan i Cyganka, dziad, góral, owczarz i Żyd.W Roztoce Ryterskiej i Łomnicy pod koniec lat 60-tych XX wieku turonia zastępował konik. Kolejną grupę stanowili kolędnicy z szopką lalkową. Było ich przeważnie dwóch. Jeden odgrywał przedstawienie a drugi podawał kukiełki. Komplet lalek składał się z kilkunastu figurek: pastuszka, Cygana i Cyganki, Krakowiaka i Krakowianki, Trzech Króli, hetmana, młocaka z cepem. Historię króla Heroda ogrywali kolędnicy chodzący z gwiazdą, nazywani Herodami. W skład grupy wchodziło nawet kilkanaście osób, wśród nich: król Herod, Żyd, anioł, żołnierz, śmierć i diabeł.

Nowy Rok (1 stycznia)

Nowy Rok był okazją do składania sobie życzeń. Powszechnym zwyczajem noworocznym było chodzenie po nowym lecie. Zajmowały się tym dzieci biedniejszych gospodarzy, które były obdarowywane przez chrzestnych rodziców słodkimi drożdżowymi bułkami, zwanymi nowymi latkami albo plecionkomi.

Trzech Króli (6 stycznia)

W dzień Objawienia Pańskiego, zwanego świętem Trzech Króli, powszechnym zwyczajem u Górali Nadpopradzkich było święcenie kredy, złota w postaci obrączek oraz kadzidła, które stanowiła mieszanka żywicy i wonnych ziół lub szyszki z jałowca. Po domach chodzili kolędnicy.

Ofiarowanie Pańskie – Matki Bożej Gromnicznej (2 lutego)

Powszechnym zwyczajem jest święcenie świec (gromnic), wykonanych z pszczelego wosku. Poświęcona gromnica miała chronić od uderzenia pioruna, a także była „ światłem na drogę” dla konających. Z zapaloną gromnicą wychodzono przed księdza, który przybywał do chorego. Drugiego lutego obserwowano pogodę, przepowiadając, jak długo potrwa zima.

Św. Błażeja (3 luty)

W dniu św. Błażeja w kościele wierni święcili  jabłka, które zjadano w celach profilaktycznych albowiem  św. Błażej uważany był w hagiografii ludowej za jednego ze „świętych doktorów”, który leczy i zapobiega bólowi gardła. Innym zwyczajem było święcenie świec zwanych błażejkami, które złożone na krzyż przykładane były do gardła wiernym przez księdza.

Św. Agaty (5 luty)

Górale Nadpopradzcy święcili w kościele sól, wodę i chleb. Wierzono że „agatowa sól” rzucona w płomienie może ugasić pożar, wsypana do rzeki lub zakopana przy brzegu chroni przed powodzią. Miała też chronić przez wysychaniem studni i w zapobieganiu różnym chorobom. Wierząc w apotropeiczne jej działanie, pasterze podawali owcom poświęconą sól podczas pierwszego dojenia.

Zapusty i ostatki

Okres pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a początkiem Wielkiego Postu u Górali Nadpopradzkich noszą nazwę mięsopustu. Był to wesoły czas w życiu mieszkańców, którzy spędzali go na zabawach i spotkaniach towarzyskich. W tłusty czwartek (zapuśni cwortek) wyprawiano uczty, na których nie brakowało tłustych potraw, tj. słoniny (spyrki), żeberek w kapuście, golonek, rosołu z mięsem oraz wszelkiego rodzaju kołaczy. Zapusty obchodzono hucznie. Odwiedzano karczmy i domy bogatszych gospodarzy, w których  odbywały się wiejskie zabawy z udziałem muzyki. W niektórych miejscowościach charakterystycznym elementem ostatkowych czy też zapustnych zabaw były tzw. tańce na urodzaj. Miały one na celu sprowadzić siły wegetacyjne, urodzaj i wszelki dostatek. W Roztoce Ryterskiej kobiety spotykały się i tańczyły na len, tzn. podczas tańca wykonywały wysokie podskoki, analogicznie do wysokości przyszłych plonów. Inną formą zapustnych zabaw był „babski comber” czyli spotkanie gospodyń we własnym gronie, zakrapiane wódką z miodem wraz z tłustym jedzeniem.

Wielki Post (data ruchoma)

Zapowiedzią nowego, wiosennego cyklu obrzędowego oraz okresu Wielkiego Postu jest Środa Popielcowa, zwana Popielcem. U Górali Nadpopradzkich zachował się  zwyczaj przyjmowania przebierańców. Byli to tzw. „Wstępna Środa” (obtargana, wysmarowana sadzą kobieta lub biedna dziewczyna), dziady i Cyganie. Przebierańcy chodzi i zbierali jajka, chleb lub drobne pieniądze. Ich wizytę traktowano jako symboliczny początek Wielkiego Postu. W Środę Popielcową można było spotkać mężczyznę chodzącego po domach z brzozową miotłą, który zamiatał izby by „wymieść zapust”. Podobnie jak w innych regionach wierni udawali się do kościoła aby podczas nabożeństwa posypać głowy popiołem, który symbolizował pokutę i nawrócenie. Powszechnym zwyczajem było szorowanie garnków, aby żaden tłuszcz nie został oraz przygotowanie żuru z owsianej lub żytniej mąki. W okresie Wielkiego Postu kobiety zakładały odzież w ciemnych kolorach. Rygorystycznie przestrzegano zakazu urządzania wesel i zabaw.

Niedziela Palmowa (data ruchoma)

Okres Wielkanocy rozpoczyna Niedziela Palmowa, zwana Kwietną. Ten uroczysty dzień przypomina wjazd Chrystusa do Jerozolimy. W kościołach święci się palmy wielkanocne, które u Górali Nadpopradzkich były dwojakiego rodzaju. Kobiety i dzieci robiły palmy małe, od czterdziestu do siedemdziesięciu centymetrów, natomiast kawalerowie z okolic Rytra, Roztoki Ryterskiej i Kokuszki wykonywali palmy wysokie, dochodzące nawet do dziesięciu metrów. Do wyrobu palm wykorzystywano głównie gałązki wierzbowe z kotkami lub z leszczyny. Zdobiono głównie zielenią, zwłaszcza barwinkiem, mirtem oraz widłakiem wrońcem (nietotom) ale także paskami kolorowego papieru oraz bibułkowymi, kolorowymi kwiatkami, które mocowało się u góry. Palmy okręcano nowym batem wykonanym z lnu lub konopi, które używane były w ciągu całego roku do poganiania koni i bydła. Po powrocie do domu, palmę stawiało się przed progiem chałupy, obory lub chlewa w celu ochrony gospodarstwa przed wszelkimi nieszczęściami. Czasami gospodarz obchodził z palmą pola i błogosławił je, aby wydały dobre plony. Gałązki wyjęte z wielkanocnej palmy w postaci krzyżyków wbijano w zagony podczas obrzędowego święcenia pół w Wielką Niedzielę. W medycynie ludowej bazie z palmy wielkanocnej służyły jako lekarstwo. Połknięcie kilku kotków miało uchronić domowników przed chorobami gardła oraz leczyć dolegliwości żołądkowe. Wkładano je również do ziarna siewnego lub do sadzonek ziemniaków, co miało spowodować dobry urodzaj. Fragment palmy wraz z kawałkiem chleba gospodarze wkładali pod pierwsza skibę, rozpoczynając pierwszą wiosenną orkę.

Wielki Czwartek (data ruchoma)

W Wielki Czwartek w kościołach milkły dzwony, które zastępowane były kołatkami lub innymi narzędziami dźwiękowymi. Na znak żałoby chłopcy biegali po wsiach z różnego rodzaju kołatkami, które swoim hałasem miały odstraszać wszelkie zło i demony. W Piwnicznej przerodziło się to w zwyczaj wędrowania z kołatkami i kłapania na pacierze. Grupy kłapaczy liczą około dwudziestu chłopców, którzy wychodzą na ulice miasta trzy razy dziennie, o szóstej rano, na Anioł Pański i o godzinie szesnastej. Dźwięk kołatek przypomina wszystkim o pokucie i modlitwie.

Wielki Piątek (data ruchoma)

Wielki Piątek  to dzień żałoby.  W tym dniu nie wolno było ruszać ziemi, rąbać drewna, prasować, myć okien oraz wykonywać ciężkich prac. Zasłaniano lustra, i zatrzymywano zegary.  Nie należało w tym czasie prząść, szyć, przybijać gwoździ ani używać ostrych narzędzi. Po południu wszyscy świętowali. Wierni udawali się na Gorzkie żale i Drogę Krzyżową, a po liturgii Męki Pańskiej adorowali Groby Pańskie. Dawniej w Piwnicznej straż przy grobie trzymali starzy gospodarze, później strażacy.

Wielka Sobota (data ruchoma)

W Wielką Sobotę, wigilię Wielkanocy w kościołach święci się wodę i ogień. Każdy uczestnik obrzędu zabierał ze sobą kilka węgielków i odrobinę wody. Niektórzy węgielki palili w piecu, co miało ochronić dom przez burzą i uderzeniem pioruna. Woda służyła do kropienia bydła przez pierwszym wypasem, przemywania ran i skaleczeń. W Wielką Sobotę do południa święcono pokarmy (święconkę). Do  koszyka lub łoktuski wkładano farbowane w roślinnych wywarach jajka, sól, chrzan, słoninę, bryndzę, ser, masło, pieczywo i słodkie ciasto. Pamiętano aby poświęcić parę ziemniaków do sadzenia. Po powrocie do domu należało obejść ze święconką dookoła domu, zgodnie z kierunkiem procesji, aby węże nie wchodziły i liska kur nie zabierała. Poświęcone pokarmy spożywano w Niedzielę Wielkanocną.

Wielka Niedziela – Wielkanoc (data ruchoma)

Święto Zmartwychwstania Pańskiego rozpoczyna msza rezurekcyjna, odprawiana późnym wieczorem w Wielką Sobotę lub wczesnym rankiem w Wielką Niedzielę. W procesji uczestniczą wszyscy wierni, obchodząc kościół trzy razy dookoła. W Wielką Niedzielę po powrocie z kościoła przygotowywano uroczyste śniadanie, które rozpoczynano wspólną modlitwą, a następnie spożywano potrawy święcone dzień wcześniej. Na początek należało zjeść kawałek chrzanu, który symbolizował mękę pańską i odrobinę soli aby gardło nie bolało. W niektórych domach na śniadanie przygotowywano tzw. święceninę czyli wielkanocną potrawę, złożoną ze wszystkich poświęconych produktów. Resztki ze śniadania zanoszono zwierzętom. Pozostałą część dnia spędzano w gronie rodzinnym, podobnie jak w Boże Narodzenie. Wystrzegano się głośnych rozmów i hałasów. Był to dzień radosnego skupienia.

Poniedziałek Wielkanocny (data ruchoma)

Drugi dzień Świąt Wielkanocnych to czas składania sobie wzajemnie życzeń, odwiedzania krewnych i sąsiadów, a także figli i żartów. Popularne u Górali Nadpopradzkich były różnego rodzaju psikusy, wyprawiane zazwyczaj w porze nocnej. Zdarzały się zamalowane okna, wyciągnięty na dach wóz, wyprowadzony ze stajni koń oraz rozwleczone po wsi narzędzia gospodarcze. W Wielki Poniedziałek nad ranem dokonywano obrzędowego poświęcenia pól. Po powrocie z kościoła zaczynało się polewanie się wodą, czyli śmigus-dyngus. Wieczorem organizowano sąsiedzkie spotkania i potańcówki.

Zielone Świątki – Zesłanie Ducha Świętego (data ruchoma)

Zielone Świątki w tradycji chrześcijańskiej to kościelne święto Zesłania Ducha Świętego. Przypada siedem tygodni po Wielkanocy i kończy cykl obrzędów wiosennych oraz zamyka liturgiczny okres Świąt Wielkanocnych. Do tradycji nadpopradzkich należało przystrajanie świeżymi gałązkami brzozy domów i budynków gospodarskich.  Palenie obrzędowych ognisk należało do rzadkości. W tym dniu uroczyste procesje obchodziły pola, podczas których  świecono uprawy.

Boże Ciało  (data ruchoma)

W dzień Bożego Ciała ze wszystkich kościołów wychodzą uroczyste procesje, do czterech ołtarzy, które budują i przystrajają wierni parafianie. Ołtarze dekorowane są młodymi drzewkami, gałązkami i kwiatami. Po przejściu procesji wierni odłamują z nich gałązki-dekoracje wierząc, że poprzez kontakt z sacrum mają one cudowną moc, zdolną uchronić ludzi i ich dobytek przed wszelkim złem. Nabożeństwa i procesje trwają przez całą oktawę. Na zakończenie następuje poświecenie wianków z ziół, przybranych barwinkiem i kwiatami. Poświęconemu wiankowi przypisywano właściwości lecznicze i ochronne.

Św. Jana (24 czerwca)

Panowało przekonanie, że po św. Janie czarownice nie mają dostępu do owiec, ale sama wigilia św. Jana była czasem sprzyjającym czarom, a więc trzeba było zachować szczególną czujność. Wierzono, że w przeddzień św. Jana rośliny nabierają sił witalnych, dlatego warto okopywać kapustę oraz zbierać zioła. Odległym zwyczajem było palenie świętojańskich ognisk wokół których zbierali się młodzi ludzie.

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – Matki Bożej Zielnej (15 sierpnia)

Zagórzanie czcili Matkę Bożą  jako patronkę ziemi, która wydała  plony w postaci, kwiatów, zbóż, ziół, warzyw i owoców. W dzień Wniebowzięcia Maryi Panny w kościołach  ścięci się tzw. ziele. Jest to bukiet w którego skład wchodzą kwiaty, kłoski zboża, zioła (mięta, dziurawiec, rumianek, kopytnik, lubczyk, wrotycz) oraz owoce i warzywa tj. jabłko, gruszkę, gałązkę malin, marchewkę, ziemniaka, liść kapusty, bób, groch, len i konopie. Poświęcone bukiety strzegły dom przed pożarem, uderzeniem pioruna, oraz przed czarami. Okadzano nimi ludzi i zwierzęta, które uległy urokowi rzuconemu przez złe spojrzenie, a sporządzony z nich wywar dawano do picia chorym. Wysuszony bukiet przechowywano na strychu lub pod powałą w izbie. Parafianie z Piwnicznej. udają się do dnia dzisiejszego na pielgrzymkę do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Dożynki

Po skończonej pracy w polu, zamożniejsi gospodarze organizowali poczęstunek dla osób pomagających przy żniwach. Towarzyszyły mu tańce, śpiewy i zabawa, czasem palono ogniska. Gospodarze częstowali kołaczem i alkoholem.

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny (1 i 2 listopada)

Dawniej jesienne święta zaduszne obchodzono skromniej. Msze za zmarłych odprawiano w kościele, obecnie powszechne stały się procesje na cmentarz. Odwiedzano groby swoich bliskich, na których zapalano świece i składano skromne wiązanki. Wśród Górali Nadpopradzkich istniało powszechne przekonanie, że w tych dniach dusze zmarłych przebywają wśród żywych, dlatego zapraszano je do domów, uchylając w nocy okna lub drzwi. Powszechnie praktykowanym zwyczajem, było pozostawianie na stołach pożywienia i napitku dla spragnionych i głodnych dusz.

dr Dorota Majerczyk

Źródła:
Joanna Hołda, Zwyczaje i obrzędy doroczne [w:] Kultura ludowa Górali Nadpopradzkich. Praca zbiorowa pod red. K. Ceklarz i J. Hołdy, Kraków 2021, s. 493- 550.