s
Unia Europejska
Górale Nadpopradzcy

Górale Nadpopradzcy

Obrzędy i Zwyczaje Rodzinne

Obrzędy związane z dzieckiem

Kobieta starała się ukryć ciążę, zwłaszcza jeśli ta pojawiła się przed zawarciem sakramentu małżeństwa. Mężatka o tym, że jest przy nadziei, jako pierwszego informowała przeważnie męża. Zdarzało się, że młoda dziewczyna zachodziła w ciążę wbrew swojej woli, np. podczas służby u bogatych gospodarzy bądź we dworze. Mówiono o niej przespanka, a jej nieślubne dziecko nazywano  bęsiem lub bąkiem. Kobiecie ciężarnej nie wolno  było przechodzić pod sznurami, kablami, przekraczać dyszla ani nosić korali, zeby dziecko nie było owinięte pępowiną. Przyszła matka powinna unikać patrzenia się na osoby obłąkane, kalekie, lub martwe, gdyż mogło to skutkować tym, że dziecko urodzi się chore lub nieżywe. Ciężarną przestrzegano także, by nie dotykała dłonią twarzy lub innej części ciała, gdy się czegoś przestraszy, szczególnie ognia lub myszy. Gest ten mógł spowodować „ogniste blizny” lub inne znamiona na ciele dziecka, w miejscu, którego dotknęła przyszła matka: „Było tak, że pracowała w polu, przestraszyła się żaby i chwyciła się za rękę i dziecko miało na ręce takie znamię – żaby. Obowiązywał ją zakaz przebywania przy zmarłym i uczestniczenia w pogrzebie, albo-wiem mogło to skutkować ciężką chorobą, a nawet śmiercią matki lub dziecka. Nie wolno jej było pełnić żadnych funkcji obrzędowych, np. podczas chrzcin lub wesela. Porody dawniej odbywały się w domach, ale zdarzały się również przypadki porodów podczas pracy w polu. Gdy nadszedł czas rozwiązania posyłano po wiejską akusierke, zwaną również znachorkom lub krajcbabkom. Cieszyła się ona ogólnym szacunkiem wśród lokalnej społeczności. Po szczęśliwie odebranym porodzie wypłacano ją nabiałem, płodami rolnymi, a także zapraszano na chrzciny. Czas, w jakim dziecko przyszło na świat, prognozował jego przyszłość. Istniało przekonanie, że jeśli dziecko urodziło się w niedzielę – będzie leniwe, w sobotę – wyjątkowo pracowite, w poniedziałek (dzień jarmarku) – będzie w przyszłości umiało handlować. Po porodzie kobieta pozostawała w domu aż do dnia tzw. wywodu , czyli obrzędowego oczyszczenia, natomiast dziecko do momentu przyjęcia sakramentu chrztu świętego. Nie wolno jej było wychodzić do pola, zagrody i ogrodu. Szczególnie rygorystycznie przestrzegany był zakaz stawania stopy przez kobietę „nieczystą” na obcej ziemi, np. polu sąsiada. Uważano, że mogłoby to spowodować nieurodzaj, a nawet klęskę żywiołową. Imiona dla dzieci wybierali rodzice.

Chrzest

Dawniej sakrament chrztu św. odbywał się kilka dni po urodzeniu, ale nie później niż po trzech tygodniach. Udzielany był w dni powszednie, w obecności rodziców chrzestnych. Po powrocie z kościoła do domu, matka chrzestna podawała dziecko matce przez okno, by w ten sposób oszukać potencjalne niebezpieczeństwo choroby lub nawet przedwczesnej śmierci, które mogło oczekiwać na dziecko w drzwiach. Dzieci nieślubne były chrzczone przed lub po mszy świętej, przeważnie przed bocznym ołtarzem. Matka chrzestna przynosiła noworodkowi upominek w postaci świecy, medalika, lub drobnych pieniążków, a czasem tylko słodką drożdżówkę. Gdy dziecko skończyło roczek, kładziono przed nim na stole różne przedmioty i obserwowano, po który sięgnie w pierwszej kolejności. Jeśli był to różaniec, wróżono, że dziecko zostanie księdzem lub zakonnicą, jeśli książka, to będzie nauczycielem, kieliszek zwiastował pijaka, a pieniądze bogactwo.

Pierwsza Komunia św.

Komunia św. jest  ważnym wydarzeniem w życiu dziecka i jego rodziny. Odbywała się w maju, zazwyczaj podczas przedpołudniowej mszy świętej. Dawniej nie wyprawiano z tej okazji hucznych przyjęć i nie obdarowywano dzieci prezentami. Na pamiątkę otrzymywały obrazek o tematyce religijnej, medalik, różaniec i książeczkę do nabożeństwa. Skromny poczęstunek, przygotowany na plebanii dla dzieci, sprowadzał się do kawałka chleba ze sztucznym miodem.

Wesele

Jednym z przełomowych momentów w życiu człowieka jest wesele, któremu towarzyszą liczne obrzędy i zabiegi mające zapewnić młodym ludziom dostatnie i szczęśliwe życie. Należy ono do jednych z najważniejszych wydarzeń w życiu młodych ludzi, którzy zamierzają założyć własną rodzinę oraz ich rodziców, rodzeństwa, bliskich i znajomych, czynnie uczestniczących w bogatej obrzędowości. Okazją do wspólnych spotkań młodych ludzi były zabawy, potańcówki, wesela, a także okres kolędowania, kiedy domy panien odwiedzali podłaźnicy. Najodpowiedniejszym wiekiem do zamążpójścia dla dziewczyny było 18–20 lat, a dla chłopaka 25 lat . Kobiety i mężczyźni, którzy przekroczyli wiek 26 lat, uważani byli za stare panny lub starych kawalerów. Prologiem do wesela były tzw. swaty, które odbywały się zazwyczaj w niedzielne popołudnie. Polegały na tym, że swat, fachtor, faktor (człowiek poważany i zaufany) udawał się najpierw do rodziców kawalera i ustalał z nimi warunki planowanego małżeństwa, następnie odwiedzał rodzinę dziewczyny i przedstawiał im ofertę zamążpójścia. W swatach uczestniczył chrzestny ojciec kawalera. Gdy negocjacje przedślubne zakończyły się sukcesem, rodzice z synem udawali się do domu panny, gdzie odbywały się zaręczyny, zwane zmówinami  albo orędzinami. Dawniej odbywały się w czwartki (później w soboty). Po przyjęciu oświadczyn, rodzice obydwojga młodych wraz z narzeczonymi ustalali datę ślubu i listę gościna wesele oraz decydowali o sprawach związanych z posagiem (wianem). Kolejnym etapem były zapowiedzi, ogłaszane przez księdza przez trzy kolejne niedziele. Wesela odbywały się w dni powszednie, przeważnie w środy i trwały zwykle do piątku, gdzie indziej w czwartek i trwały do niedzieli. Pierwotnie gości na wesele zapraszali (pytali, wyprasali) dwaj drużbowie, zazwyczaj jeden ze strony młodej, drugi ze strony młodego, zwani w niektórych miejscowościach pytacami. Zapraszali rodzinę, chrzestnych, sąsiadów, znajomych, a także osoby powszechnie szanowane, tj. księdza czy wójta. Do zwyczajów   poprzedzającym wesele, należała organizacja w domu pana młodego tzw. wieczoru kawalerskiego, w którym uczestniczyli  młodzi kawalerowie. Natomiast dzień przed weselem urządzana była dawniej tzw. obigrowka, czyli zabawa w domu pana młodego dla drużbów, drużek, kucharek weselnych i państwa młodych, a także tzw. krakowiaków, tj. młodzieńców, którzy nie byli proszeni na wesele. Podczas spotkań w domu pani młodej druhny wykonywały  rekwizyty weselne (bukieciki, ozdoby koni) oraz wiły rózdżke weselną (symbol płodności).Był to ucięty wierzchołek drzewa iglastego, przystrojony kwiatkami z bibuły w kolorach białym, różowym i niebieskim. Wierzono, że jeśli różdżka weselna będzie ze świerka, to urodzą się chłopcy, a jeśli z jodły, to na świat przyjdą dziewczynki. Jeśli różdżka miała dużo  rogali (gałązek), to wówczas będzie dużo dzieci. Gdy orszak weselny, na czele z muzyką, starostą, drużbami, druhnami i młodym panem przybywał do domu młodej pani, odbywały się wyprosiny, przygotowujące młodą parę do ślubu. Składały się one z przeprosin i podziękowań rodzicom oraz błogosławieństwa, poprzedzonego oracją starosty weselnego. Po wygłoszonej przemowie starosty młodzi klękali, a rodzice kropili ich świeconą wodą, robiąc znak krzyża i udzielając błogosławieństwa. Orszak weselny  szedł pieszo lub jechał w powozach, bryczkach lub saniach. Z przodu jechali drużbowie na koniach, starosta, trzymający w ręku różdżkę weselną (okolice Rytra) lub siekierkę ustrojoną białą chusteczką i wstążkami (okolice Piwnicznej), starościna, młoda z drużbami, młody z druhnami, muzyka, rodzice oraz pozostali goście. Po ślubie młodzi wracali już razem. Nadchodzących gości witała kapela tzw. ogrywaniem. Kulminacyjnym momentem wesela były ocepiny, które odbywały się około północy. Ciekawym, zabawowym zwyczajem było ukrywanie się młodej pani przed drużbami. Próbowała w ten sposób oddalić moment obrzędowego przyjęcia do grona mężatek. Gdy już została odnaleziona, drużbowie wprowadzali ją na środek izby i rozpoczynały się oczepiny. Najważniejszym momentem podczas oczepin było ściągnięcie z głowy pani młodej zielonego, mirtowego wianka (symbolu dziewictwa) i założenie czepca w postaci białej chustki. Było to symboliczne opuszczenie przez nią stanu panieństwa i przyjęcie jej przez kobiety zamężne do grona mężatek. Czepienia dokonywały starościny, którym asystowały inne zamężne kobiety. Pierwotnie oczepiny odbywały się w komorze, bez obecności mężczyzn, z biegiem czasu w izbie, w której przebywali goście weselni. Młodą panią sadzano na dzieży służącej do wyrabiania chleba. Następnie druhny wraz z matką młodej i innymi kobietami tańczyły tworząc zwarte kółko, które utrudniało panu młodemu dotarcie do swojej żony. Wreszcie panu młodemu udawało się  dostać do środka koła. Obejmował swoją żonę i wspólnie wykonywali taniec. Kolejno podchodzili goście weselni, tańczyli z młodą i ofiarowali podarunki. Dawniej wesele trwało od dwóch do trzech dni. Na weselu zjawiali się nieproszeni goście zwani krakowiokami Byli to młodzi mężczyźni, którzy chcieli zatańczyć z druhnami. W drugim dniu odbywały się  poprawiny. Ostatnim etapem wesela były tzw. przeprowadziny, sprowadziny, zwodziny, czyli przeprowadzka pani młodej do domu pana młodego.

Pogrzeb

Ostatnim etapem życia ludzkiego jest śmierć, traktowana przez Górali Nadpopradzkich z należytym szacunkiem i respektem. Zbliżający się kres życia mógł zapowiadać sen o małych dzieciach, białych koniach, o ziemi czy wypadających zębach. Podobne znaczenie miały śniące się mętna woda, wesele, ksiądz albo kościół ubrany na biało oraz „umarłe ludzie”. Powszechnym zwyczajem, a nawet obowiązkiem było odwiedzanie ciężko chorego. Rozmowy zazwyczaj toczyły się wokół tematu związanego bezpośrednio z chorobą lub w przypadku braku rokowań na wyzdrowienie dotyczyły śmierci, spraw związanych z pogrzebem i życiem pozagrobowym. Starsze kobiety wydawały polecenia córkom, dotyczące ubioru, w jakim mają być pochowane. Zazwyczaj była to odzież odświętna, wcześniej przygotowana i przechowywana właśnie na tę okazję. Przed odejściem na tamten świat należało się pojednać z rodziną i sąsiadami. Odchodzący do wieczności, prosił o darowanie mu wszystkich win i krzywd, które wyrządził podczas ziemskiego życia. Sprowadzano księdza, aby udzielił konającemu sakramentu pokuty, komunii świętej oraz ostatniego namaszczenia. Umierający wydawał również dyspozycje dotyczące majątku, ziemi, domu oraz posiadanych dóbr ruchomych. Dawniej przeważnie umierano w domach. Konającemu do ręku wkładano zapaloną gromnicę. Umieraniu towarzyszyła atmosfera ciszy i spokoju. Hałasy, głośnie lamenty i płacze utrudniały konającemu odejście z tego świata. Po śmierci nieboszczykowi zamykano oczy i usta, a w domu zatrzymywano zegary, zasłaniano okna i lustra. Zaprzestawano wszelakich robót, rozpoczynał się czas żałoby. Obdarzano współczuciem rodzinę zmarłego, udzielając jej duchowego, a nawet i materialnego wsparcia. Obok trumny gromadzili się krewni, sąsiedzi i przyjaciele, aby modlić się przy zmarłym. Czuwanie trwało do dnia pogrzebu. Modlitwy  i pieśni żałobne rozpoczynał  lokalny śpiewak, zwany przewodnikiem lub jeden z członków rodziny. W trzecim dniu po śmierci odbywał się pochówek. Czterech niespokrewnionych ze zmarłym mężczyzn wynosiło trumnę „nogami do przodu”, uderzali nią trzykrotnie o próg domu, „aby nieboszczyk pożegnał się z domem i nie wrócił”. Następnie wkładano ją na wóz zaprzęgnięty w dwa konie, które nie należały do zmarłego, układając ją na dwóch siedzeniach lub niesiono do kościoła na ramionach. W drodze do kościoła odmawiano tajemnicę bolesną różańca i śpiewano pieśni. W niektórych miejscowościach istniał zwyczaj zatrzymywania się przed kapliczką, „tam gdzie zmarły lubił się modlić, żeby mógł się z nią pożegnać. Po nabożeństwie żałobnym kondukt szedł na cmentarz, gdzie czekał wcześniej wykopany grób lub otwarty grobowiec. Ksiądz odmawiał krótkie modlitwy, a rodzina po raz ostatni żegnała się ze zmarłym, całowała lub dotykała trumnę, którą następnie opuszczano do grobu. Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych na cmentarzu rodzina zmarłego zapraszała uczestników pogrzebu (najbliższych krewnych, przyjaciół, sąsiadów) na poczęstunek, zwany pogrzebinami.

dr Dorota Majerczyk

Źródła
D. Majerczyk, Obrzędy rodzinne [w:] Kultura ludowa Górali Nadpopradzkich. Praca zbiorowa pod red. K. Ceklarz i Joanny Hołdy, Kraków 2021, s.551-582.