s
Unia Europejska

Zagadnienia związane z rzemiosłem dawnych Górali Nadpopradzkich badał znany regionalista Edward Grucela (1932-2016), autor m.in. opracowania pt. Zajęcia ludności w XIX i XX wieku, opublikowanego w zbiorowej pracy Piwniczna-Zdrój. Studia i szkice z dziejów miasta 1772-1998, pod redakcją Józefa Długosza. Wzmianki na temat pozarolniczych profesji znajdują się również w pracach historyka Henryka Stamirskiego (1907–1977), etnografki Maria Brylak-Załuskiej, oraz regionalnej dziennikarki i publicystki Barbary Paluchowej. Sporo światła rzucają na tę sprawę także dokumenty archiwalne (m.in. księgi protokołów Rady Gminy w Piwnicznej) oraz zapiski z badań terenowych prowadzonych przez różnych badaczy w trzech przedziałach czasowych: z początkiem XX w.; w latach 50. i 60. XX w.; oraz w pierwszej dekadzie XXI stulecia. Mimo to zagadnienie rzemiosła w tym regionie nie doczekało się jeszcze opracowania monograficznego.

Zajęcia rękodzielnicze w Dolinie Popradu posiadają długą tradycję. Umiejętności rzemieślnicze posiadali w przeszłości niemal wszyscy gospodarze zamieszkujący ten region. Inaczej jednak profesje te kształtowały się na wsiach i w górskich przysiółkach Piwnicznej, a inaczej w centrum miasta. Piwniczna wyróżniała się w sposób szczególny ze względu na funkcjonujące w niej cechy (w XIX wieku), skupiające rzemieślników wielu branży, w tym zwłaszcza tkaczy (o czym niżej).

Nadpopradzcy rzemieślnicy zazwyczaj praktykowali i pracowali w zakładach rodzinnych. Do częstej praktyki należało międzypokoleniowe przekazywanie umiejętności rzemieślniczych, a także warsztatów wyposażonych w odpowiednie narzędzia. Przykładem wielopokoleniowych rodzin rzemieślników są rody Łomnickich (kowali i cieśli), Majochów z Kokuszki (kowali) oraz Maślanków (bednarzy, cieśli i stolarzy). Ich dodatkowym atutem było łączenie kilka umiejętności, co powodowało elastyczność i stwarzało większe możliwości zarobku. W przypadku Piwnicznej należy podkreślić, że rzemieślnicy należeli do grupy zawodowej, która chętnie włączała się w działalność społeczną. Działali m.in. w ramach Ochotniczej Straży Pożarnej, ruchu regionalnym np. zespole regionalnym „Dolina Popradu” lub na rzecz gminy.

We wsiach usytuowanych w dolinie Popradu funkcjonowało przede wszystkim chałupnicze rzemiosło, prowadzone na użytek własny oraz najbliższych sąsiadów. Łączono je zazwyczaj z pracą na roli, a sezonowo także z migracją zarobkową.

W Piwnicznej, jak wspomniała, wykształciło się ok. 1810 r. rzemiosło cechowe. Rzemieślnicy zrzeszeni byli w Cechu Wspólnym (skupiającym m.in. bednarzy, cieśli, kołodziejów, kowali, krawców, kuśnierzy, młynarzy, murarzy, szewców, rzeźników, stolarzy) oraz Cechu Tkackim, który grupował wyłącznie przedstawicieli tej profesji, ale obejmował nie tylko tkaczy z Piwnicznej, lecz również z okolicznych miejscowości (Głębokie, Łomnica, Kokuszka i Młodów). Bractwa te miały za zdanie m.in. ochronę interesów swych członków, dbałość o jakość oferowanych usług, działalność na rzecz podniesienia kwalifikacji zawodowych oraz wspieranie materialne wdowy i sieroty po zmarłych członkach bractwa.

przybliżony obraz symboli cechówSymbole cechów na cysternie w Piwnicznej, fot.Ceklarz

Najczęściej podejmowanym rzemiosłem, była, z racji dostępności materiału, obróbka drewna, przejawiająca się w formie ciesielstwa, stolarstwa, kołodziejstwa i bednarstwa.  Proste przedmioty codziennego użytku potrafił wykonać każdy, lecz po te bardziej skomplikowane zwracano się do lokalnych specjalistów. Cieśle zajmowali się wznoszeniem budynków drewnianych. Pracowali w mobilnych zespołach 3-4-osobowych. Ociosywali belki, docinali je do odpowiednich wymiarów budując ściany zrębu, a następnie więźby dachowej.  W XX w. pojawiła się moda na dodatkowe szalowanie ścian pionowymi lub poziomo ułożonymi deskami, co chętnie wykorzystywano w budownictwie willowym, na potrzeby uzdrowiska w Piwnicznej.

Cieśle pracowali przy użyciu narzędzi kowalskiej roboty, jak siekiery, topory i piły. Przy ich pomocy oprócz domów mieszkalnych wznosili także drewniane mosty oraz urządzenia przemysłowe – młyny, tartaki i folusze. Jednym z najbardziej znanych i cenionych XX-wiecznych specjalistów i mistrzów ciesiołki był Tadeusz Łomnicki (1903-1993), który zasłynął jako konstruktor drewnianych mostów na Popradzie oraz jako wykonawca skomplikowanych więźb dachowych, m.in. na budynkach kościelnych.

Na teren budowy po cieślach wkraczali najczęściej stolarze. Wykonywali oni elementy wykończeniowe np. powały, okna i drzwi oraz meble, stanowiące wyposażenia wnętrz. Zamawiano u nich głównie proste meble, jak stoły i zydle, ławy i ślufanki, półki i łóżka oraz sprzęty bardziej skomplikowane pod względem wykonania: skrzynie posagowe, kufry, a w miarę zmieniającej się mody i zamożności właścicieli – szafy, nakastliki i kredensy. Pracowali stosując bogatszy zestaw narzędzi niż cieśle. Używali m.in. ośników, wierteł, dłut itp., a z czasem także maszyn elektrycznych jak cyrkularki, frezarki, tokarki i wiertarki. Jednym z znaczących zakładów stolarskich funkcjonujących wraz z tartakiem, była ryterska firma hr. Adama Stadnickiego (1882-1982), która zatrudniała oraz kształciła wielu rzemieślników w dolinie Popradu.

Cenioną umiejętnością rzemieślniczą było bednarstwo, czyli wyrób drewnianych pojemników i naczyń. Bednarze wykonywali naczynia klepkowe o zróżnicowanych gabarytach oraz przeznaczeniu. Z klepek składali beczki służące do kiszenia kapusty oraz cebrzyki, gielety, konwie, putnie, skopki i wiadra do magazynowania i przechowywania pożywienia i wody. Oprócz naczyń klepkowych tworzono także pojemniki drążone w odpowiednio dobranym kawałku drewna, m.in. faski, niecki, korytka i stępy. Największą pojemność osiągały przedmioty wykonane z pni drzew, w których dłubano m.in. kadłuby służące jako cembrowiny studni, ule dla pszczół oraz wędzarnie.

Kolejnym rzemiosłem bazującym na obróbce drewna było kołodziejstwo, czyli umiejętność wykonywania oraz naprawy kół od wozów, a nierzadko całych pojazdów. Rzemiosło to, wespół z kowalstwem, było cenioną umiejętnością. Warsztat rzemieślniczy był wyposażony - podobnie jak w przypadku innych rzemieślników związanych z obróbką drewna. Edward Grucela, analizując dokumentacje Rady Miasta w Piwnicznej, stwierdził, że w drugiej połowie XIX w. w mieście tym funkcjonowały dwa zakłady kołodziejskie. W kolejnych latach kołodzieje coraz częściej łączyli fach z kowalstwem, świadcząc kompleksowe usługi wykonywania kół oraz ich okuwania żelaznymi obręczami. Zawód ten wykonywali m.in. Izworscy i Wnękowie z Łomnicy, rodzina Kuligów z Młodowa i Śmierciaki z Rytra.

warsztat drewniany a na nim różne elementy kółWarsztat kołodziejski, fragment ekspozycji muzealnej w Piwnicznej, fot. K. Ceklarz

Intratnym zawodem, dającym wysokie dochody rzemieślnikom, było kowalstwo. Spore zapotrzebowanie na usługi kowalskie powodowało, że w dolinie Popradu funkcjonowało wiele lokalnych kuźni świadczących usługi dla mieszkańców danej miejscowości. Były to głównie kuźnie prywatne, najczęściej oddziedziczone po przodkach, parających się tym samym zawodem. Często były to zakłady sezonowe, zamykane na czas pilnych prac polowych, ponieważ kowal równolegle prowadził gospodarstwo rolne. Kuźnie budowano zazwyczaj na uboczu głównych zabudowań, ale przy drodze ułatwiającej doprowadzenie konia i dojazd wozem. Nad wejściem, umieszczonym w ścianie szczytowej, często konstruowano nadwieszony okap, ułatwiający pracę (np. podkuwanie konia) w czasie deszczu. Podstawowy zestaw narzędzi, jakimi pracowali kowale, składał się z kowadła, imadła, przecinaków  i przebijaków, kleszczy i młotów. Na wyposażeniu kuźni znajdowały się także narzędzia służące do podkuwania koni: specjalne rozwidlone młotki do wyciągania hufnali, strugi i pilniki. Wraz z postępującą elektryfikacją (w latach 60. XX w. i kolejnych dekadach) dodatkowo doposażano zakład w nowoczesne urządzenia elektryczne, jak wiertarki, tokarki, gwintowniki piły do metalu i spawarki.

Kowale wykonywali głównie narzędzia rolnicze i rzemieślnicze. Dokonywali również ich reperacji. Oferowali także przedmioty przeznaczone na budowę: gwoździe, haki, kraty, zawiasy. Świadczyli usługi podkuwania koni oraz okuwanie kół.  Pasterze u kowali zamawiali nożyce służące do strzyżenia runa oraz dzwonki dla owiec tzw. bełkoty. Mistrzem kowalstwa w Piwnicznej był m.in. Jan Łomnicki (1876-1947), który oprócz narzędzi z żelaza kuł metalowe elementy bram wjazdowych, zawiasy i zamki do drzwi oraz metalowe krzyże nagrobne. Jest on autorem projektu oraz wykonawcą dachu nad cysterną (zbiornikiem na wodę) usytuowaną w centrum piwniczańskiego rynku. W Piwnicznej Zaczerczyku wszechstronnie uzdolnionymi rzemieślnikami byli członkowie rodziny Skalnioków. W Kosarzyskach kowalstwem trudniła się rodzina Jarzębaków i Długoszów. W Barcicach usługi tego typu oferował m.in. Władysław Dorula, w Głębokim na przełomie XX i XXI w. funkcjonowały trzy kuźnie: Stanisław Sławeckiego, Jana Tokarczyka i Jana Kosmydela. W Rytrze podkuć konia można było m.in. u Franciszka Pustułki lub Stanisława Mikulca.

zbiornik wodny a nad nim dach z wieżyczką osadzony na czterech filarach
Cysterna na rynku w Piwniczne,j fot. K. Ceklarz

Kolejną istotną ekonomicznie profesją rzemieślniczą w dolinie Popradu było tkactwo. Rzemiosło to polegało na wykonywaniu tkaniny z wcześniej przygotowanego surowca - włókien lnu i konopi. W dolinie Popradu wykonaniem tkaniny lnianej, zajmowali się zawodowi tkacze (knopy), pracujący na drewnianych warsztatach tkackich. Najdroższe i najcieńsze płótno wykonane było z czystego lnu i przeznaczone na koszule odświętne. Tańszym gatunkiem płótna była tkanina lniana z niewielką domieszką konopi. Trzecim gatunkiem była gruba (zgrzebna) tkanina lniana z dużą domieszką włókien konopnych, przeznaczony na codzienne koszule używane do pracy. Oprócz płótna wykonywano także tkaninę wełnianą. Pozyskaną od owiec wełnę czesano i czyszczono, a następnie skręcano z niej nici. Z otrzymanego surowca tkano trzy rodzaje samodziałów, w zależności od barwy wełny: białe, siwe i czarne. Ostatnim etapem, kończącym proces było oddanie tkaniny do sfolowania (spilśnienia) w zakładzie foluszniczym, który znajdował się m.in. na potoku Czercz w Piwnicznej. W XIX w. tkactwo było tak popularnym zawodem w dolinie Popradu, że rzemieślnicy z Piwnicznej, Łomnicy, Kokuszki i Młodowa zrzeszyli się, tworząc, wspomniany na wstępie Cech Tkaczy. Tradycję tę przejęła w XX w. „Spółka Tkaczy z Piwnicznej i Łomnicy”. Po II wojnie światowej tkactwo powoli traciło na znaczeniu, nie wytrzymując konkurencji z łatwo dostępnymi i tanimi tkaninami produkcji fabrycznej.

warsztat tkackiObróbka lnu, fragment ekspozycji w muzeum w Piwnicznej fot. K. Ceklarz

Z gotowej tkaniny wykonywano elementy odzieży, czym zajmowali się krawcy określani niekiedy jako szwacze. Szyli oni sukienne hołośnie i gunie oraz lniane koszule, farbowane spódnice (błękiciory) i elementy odzieży miejskiej, jak bluzki, garsonki, marynarki, płaszcze i spodnie. Używali w tym celu prostych narzędzi: igieł, naparstków, nici, nożyc i metra krawieckiego, a także maszyn do szycia. Odzież szyta była na miarę, zazwyczaj z tkaniny dostarczonej przez osobę zamawiającą usługę. Klienci przychodzili z zamówieniem bezpośrednio do krawca lub składali je na jarmarkach, a następnie w umówionym terminie odbierali gotowe elementy odzieży. W Piwnicznej cenionym krawcem był m.in.  Józef Gracel (1910-1980), twórca regionalnych strojów (hołośni i guni) dla członków zespołu „Dolina Popradu”. W Łomnicy krawiectwem trudnił się m.in. Marian Dulak (1923-?), Franciszek Radomski, Henryk Dulak i inni. Wiele elementów stroju wzbogacano dekoracjami w postaci haftu. Zdarzało się, że krawcowe trudniły się tym zajęciem równocześnie, ale częściej ubiór zdobiły same właścicielki, gdyż biegłość w sprawnym posługiwania się igłą należała do umiejętności przekazywanej przez kobiety międzypokoleniowo.

Ciekawym rzemiosłem wykorzystującym owcze runo był wyrób rękawic tzw. furmańskich. Wykonywali je (pletli) głównie mężczyźni techniką plecionkarską z resztek osnowy, które odbierano od knopa wraz z gotowym samodziałem. Pleciono je domowym sposobem, stosując deskę wyprofilowaną w kształcie dłoni. Po upleceniu głównej części rękawicy doszywano do niej osobno wykonany palec. Rękawice te charakteryzowały się sporą grubością, dającą zabezpieczenie termiczne nawet w największe mrozy oraz ochronę podczas ciężkich prac polowych, jak zrywka drewna czy młócka. Do najsłynniejszych wytwórców rękawic należał m.in. Władysław Polański (1929-2009) z Piwnicznej oraz niedawno zmarły Michał Nakielski (1933-2020).

para wełnianych rękawic na drewnianym stoleRękawice fot. K. Ceklarz

Rzemiosłem cenionym w dolinie Popradu była obróbka skóry. Ze skór bydlęcych wykonywano głównie chomąta, siodła i uzdy, a także kożuchy i buty. Rozpowszechnionym rodzajem obuwia, były kierpce (kiyrpce) dwojakiego rodzaju: spyrcane szyte ze świńskiej skóry i drugie, wykonane z skóry bydlęcej zwanej „dębioną” (od sposobu jej wyprawiania przy użyciu kory dębu). Wytłaczano na nich geometryczne wzory, m.in. gwiazdki, koła i punkty. Oprócz kierpcarzy w dolinie Popradu działali także szewcy. Rozwój tego rzemiosło region ten zawdzięcza Józefowi Trzpisowi (1876-1947), który prowadził zakład przyjmując młodych chłopców na praktyki zawodu. Po Józefie dobrze prosperującą firmę przejął syn i uczeń – Jan Trzpis (1906-1996), który odegrał znaczącą rolę w powojennej historii szewstwa w Piwnicznej. Zmobilizował 11 rzemieślników (kuśnierzy, szewców, rymarzy – przede wszystkim swoich uczniów), z którymi założył w czerwcu 1949 r. Spółdzielnię Pracy „Piwniczanka”. Spółdzielnia ta, zmieniająca wielokrotnie nazwę, funkcjonowała do 1990 r.

Z obróbką skóry wiąże się także profesja kuśnierza, która w dolinie Popradu miała swych reprezentantów choć nie należała do wiodących. Kożusznicy posługiwali się „graniówkami”, czyli igłami o trójkątnym ostrzu oraz nożycami i nożami do wykrojów, a także krawieckim metrem. Szyto głównie serdaki, na które zużywano dwie skóry owcze, oraz kożuchy (spancyry) w białym lub „żółtym” (brązowym) kolorze. Mogły być długie sięgające kostek lub krótkie do „pół łydki”. Białe kożuchy nosili biedniejsi, a brązowe bogatsi gospodarze z doliny Popradu. Kuśnierzem cechowym, rozwijającym w Piwnicznej tę gałąź rzemiosła w XIX w., był m.in. Michał Marciszewski (1814-1874) pracujący wspólnie z synami Julianem i Janem. Trudnili się nie tylko kożusznictwem, ale także garbarstwem, wyprawiając skóry na potrzeby własnego przedsiębiorstwa. W ich zakładzie praktykowało wielu miejscowych rzemieślników, m.in. Józef Bołoz i Jan Kumorek, którzy swoje pracownie otworzyli w pierwszych dekadach XX w.

Oprócz kuśnierzy przetwórstwem skóry zajmowali się również rymarze, którzy podobnie jak inni rękodzielnicy często łączyli to rzemiosło z pracą na roli. Wykonywali przede wszystkim uprzęże, chomąta, pasy i uzdy, niezbędne dla gospodarzy posiadających konie. Posługiwali się przy tym prostymi narzędziami jak „koń rymarski” (zwany dziadem), młotki, igły, nici, ośniki, przebijaki i szydła. Do najbardziej skomplikowanych prac rymarskich należało wykonanie chomąta składającego się z drewnianego stelaża zbudowanego z dwóch części (kul) oraz elementów ze skóry, w tym poduszek wypchanych słomą oraz skórzanego „kaptura” (pokrowca), który chronił chomąto przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.

Katarzyna Ceklarz

Wykorzystana literatura:

M. Brylak-Załuska, Zajęcia pozarolnicze, rzemiosło, przemysł wiejski, [w:] Kolory Nadpopradzia. Regionalizm w Piwnicznej, red. A. Szurmiak-Bogucka, M. Wojtas, Piwniczna-Zdrój 2011, s. 28-33; J. Długosz, Z naszej przeszłości. Okruchy z życia bractwa cechowego, „Znad Popradu” 1994 (marzec), nr 3935, s. 11; E. Grucela, Zajęcia ludności w XIX i XX wieku, [w:] Piwniczna-Zdrój. Studia i szkice z dziejów miasta 1772-1998, red. J. Długosz, Piwniczna-Zdrój 1998, s. 89-105; E. Lebdowicz, M. Lebdowicz, Dawni piwniczanie. Słownik biograficzny, Piwniczna Zdrój – Nowy Sącz 2006; B. Paluchowa, Rękawicznik furmański, „Sądeczanin” 2018, nr 2, s. 70-72; H. Stamirski, Zarys rozwoju miasta Piwnicznej (lata 1348-1807), Nowy Sącz 2008; A. Talar, W. Łomnicka-Dulak, Na skraju minionego czasu. Piwnicańsko kraina łodkrywać się zacyno, Piwniczna 2012.