s
Unia Europejska
Górale Podhalańscy

Górale Podhalańscy

Plastyka ludowa

Pojęciem plastyki na Podhalu należy objąć nie tylko sztuki plastyczne sensu stricto, jak malarstwo i rzeźba, ale także bardzo rozwinięte zdobnictwo, w którym przejawiała się artystyczna wrażliwość górali. Zdobnictwo to dotyczyło w zasadzie wszystkich prawie wytworów z zakresu obróbki drewna, metalu, skóry, tkaniny.

Malarstwo na szkle, uważane za jedną z najbardziej reprezentatywnych dziedzin podhalańskiej sztuki ludowej, w swoich początkach praktycznie taką sztuką nie było. Pierwsze obrazy malowane na szkle pojawiły się na Podhalu w drugiej połowie XVIII w. i przybywały na Podhale za sprawą handlarzy – obraźników. Przynoszone były spoza tego regionu, z ośrodków, gdzie je produkowano. Były to warsztaty zakładane zazwyczaj przy hutach szkła, gdzie na gorszych gatunkowo szkłach lub na odpadach malowano obrazy dla ludu. Ośrodki z których docierały na Podhale obrazy znajdowały się głównie na terenie Czech, Słowacji, Moraw i Śląska a nawet Austrii. Dodać tu należy, że zjawisko użytkowania przez lud religijnych obrazów na szkle nie jest charakterystyczne tylko dla Podtatrza, spotyka się je bowiem także w innych częściach Polski i jest częścią zjawiska które objęło w tym czasie znaczną część Europy.

Większość obrazów miała tematykę religijną. Święci przedstawieni na obrazach mieli za zadanie chronić domostwo i jego mieszkańców przed wszelkim złem. Tego typu malarstwo rozwinęło się z grafiki dewocyjnej, często z drzeworytów które były używane jako podkładki pod malowane na szkle obrazy. Wskazują na to wątki ikonograficzne. Tematyka była dostosowywana do lokalnych potrzeb kultowych. To dostosowanie widzimy też w scenach zbójnickich spotykanych wyłącznie na terenie Słowacji i Podhala.

Połowa XIX w. to czas, kiedy obrazy na szkle przestawały być jedynymi spotykanymi w góralskich chałupach. Oleodruki panoszyły się w izbie wiejskiej już pod koniec XIX stulecia. Gorliwe poparcie, jakie obrazy drukowane fabrycznie znalazły u kleru tępiącego ludowe „bohomazy” , niska cena i łatwa dystrybucja spowodowały  że  wkrótce całkowicie opanowały wieś.

Odrodzenie malarstwa na szkle, aczkolwiek w innym kontekście kulturowym nastąpiło po wojnie. Góralska artystka Helena Roj-Kozłowska, która z kilkoma innymi góralkami nauczyła się techniki malowania na szkle podczas kursu prowadzonego przez prof. Antoniego Buszka, następnie w latach 1950 i 1951 sama prowadziła na wsiach naukę tego malarstwa. Początkowo doskonaliła swą technikę  kopiując stare podhalańskie obrazy, z biegiem czasu przeszła do kompozycji własnych. Stała się prekursorką nowego malarstwa na szkle, które znalazło naśladowców i kontynuatorów, także wśród artystów profesjonalnych a które społeczność podhalańska traktuje dziś jako „tradycyjne”, które „od zawsze były na Podhalu” - znak regionalnej tożsamości. Obecnie jest ono jedną z najlepiej rozwiniętych dziedzin sztuki na Podhalu.

            Snycerstwo, czyli sztuka rzeźbienia w drewnie, jest jedną z najstarszych sztuk plastycznych. Dziełami snycerskimi są drewniane rzeźby, nie pełniące funkcji użytkowych, a także te, które taką funkcję pełnią, wykonane ozdobnie: budowle, meble, sprzęty, narzędzia, naczynia, pojazdy, zabawki i inne.

Podhalańska rzeźba ludowa przez długi czas była wyłącznie rzeźbą religijną. Takie było zapotrzebowanie społeczności wiejskiej. Ludowe świątki spotkać można było w przydrożnych kapliczkach - murowanych, zawieszanych na drzewach, na słupach czy na ścianach góralskich chałup. Charakterystyczne były kapliczki murowane, z wnękami chroniącymi drewniane, polichromowane figurki Chrystusa, Matki Boskiej czy świętych. Niekiedy rzeźby w kapliczkach ubierane były w szyte z płótna koszulki i sukienki. W skrzynkowych  kapliczkach zawieszanych na ścianach domów znajdowały się proste, niewielkich rozmiarów figurki, wykonywane najczęściej przez miejscowych anonimowych snycerzy, cieśli i stolarzy. W rzeźbie z Podhala, obok przedstawień Chrystusa najpopularniejsze były tematy mariologiczne, Trójcy Świętej a także świętych Jana Nepomucena, św. Floriana.

Mimo, że podhalańskie rzeźby były w większości anonimowe, zachowało się jednak kilka nazwisk wybitnych dziewiętnastowiecznych rzeźbiarzy. Najbardziej znany był Wojciech Kułach Wawrzyńcok z Gliczarowa (1812-1897) i jego brat Piotr. Wojciech, absolutny samouk, rysownik i rzeźbiarz, zasłynął w młodości wygranym konkursem na pomnik arcyksięcia Franciszka Karola, bijąc na głowę wielu zawodowych rzeźbiarzy. Jest twórcą ołtarzy w kościołach w Zakopanem i Białce Tatrzańskiej, nieistniejących już w Poroninie i Ostrowsku, licznych figur drewnianych i kamiennych w wielu podhalańskich  wsiach. Będąc już znanym twórcą, przedsięwziął pieszą wyprawę do Rzymu, aby poznać rzeźby Berniniego. Rezultatem były znakomite szkice barokowych figur i ołtarzy i rozmiłowanie w baroku, które potem realizował w swej twórczości rzeźbiarskiej i snycerskiej.

Równie utalentowany jego brat, Piotr z Bańskiej, zmarły na początku XX w., był nie tylko rzeźbiarzem, twórcą kamiennych i drewnianych figur, ale także wiejskim wynalazcą i konstruktorem. Zachowały się nazwiska Jana Klusia z Olczy, Kuby Blaszyńskiego  i Macieja Blaszaka z Chochołowa, Michała Ligęzy i Andrzeja Czesacza z Waksmundu. Ten ostatni miał być autorem rzeźb w kościołach w Nowym Targu, Klikuszowej, Harklowej i Czarnym Dunajcu. W czasach późniejszych największą sławę zyskał Józef Janos z Dębna (1895 – 1985), rzeźbiarz-samouk, snycerz, poeta. Jego rzeźby, do których inspiracje czerpał ze sztuki średniowiecznej, znajdują się w licznych podhalańskich kościołach i kapliczkach, a także w wielu muzeach etnograficznych w Polsce oraz w zbiorach prywatnych, także poza Polską. Był jednym z ostatnich ludowych rzeźbiarzy, którzy tworzyli dla swojego środowiska w przeświadczeniu, że wyrażają sprawy ważne, że to są rzeźby do modlenia i to im przydaje znaczenia.

Specyficzną formą  rzeźby były spotykane na Podhalu figuralne ule kłodowe. Przedstawiały one duże postaci np. niedźwiedzia, chłopa lub nawet patrona pszczelarzy św. Ambrożego.

Działalnością artystyczną jest na Podhalu zdobienie budynków drewnianych i ich części – drzwi, ościeży drzwiowych, rysi, stropów, sosrębów. Traktowane ozdobnie bywały elementy silnie eksponowane widokowo: odrzwia, szczyty, pazdury, wiatrownice. Czasem ozdobne opracowanie powierzchni wynikało z potrzeby np. fazowanie ostrych krawędzi, zaokrąglanie konturów. Szczególnie bogato zdobione były odrzwia wejściowe i sosręby w izbach. Te ostatnie oprócz typowej dla snycerki podhalańskiej gwiazdy – centralnie umieszczonej rozety, często posiadały również napisy zawierające pobożne sentencje, nazwisko właściciela lub wykonawcy, rok budowy. Nakład robocizny użytej na osiągnięcie efektów plastycznych w chałupie góralskiej dochodził niekiedy do 30 % ogólnych nakładów na jej budowę.

Względy artystyczne połączone z funkcjonalnością kierowały też podhalańskimi  śtelmasiami (kołodziejami), których sanie o wygiętych formach płóz, łukowatej przedniej i tylnej części skrzyni stanowiły mistrzostwo sztuki kołodziejskiej.

 Technika snycerska znalazła największe zastosowanie w stolarstwie meblowym, wyrobie galanterii obejmującej drobne przedmioty artystycznego rękodzieła: łyżniki, talerze, maselniczki, szkatułki, czerpaki, laski, foremki na sery i in. Na Podhalu każdy niemal mebel, drewniany sprzęt domowy i gospodarski, każdy pojazd, narzędzie pracy wytwarzano z taką samą troską o ich zalety funkcjonalne, jak i o artystyczny wygląd. Praktycznie każdy przedmiot codziennego użytku stawał się obiektem godnym ozdobienia. W dawnych wnętrzach najozdobniejszym elementem wyposażenia była listwa, rzeźbiona i malowana, pod powałą wspierająca rząd świętych obrazów. Niezmiernie bogatym zdobnictwem odznaczały się w góralskiej izbie łyżniki – półeczki do wtykania weń łyżek. Przestrzegano zasady, by zdobienie nie osłabiało przedmiotu, tylko podkreślało jego konstrukcję lub funkcję. Najczęściej stosowane były motywy geometryczne: skiba – z linii równoległych,  recica – kratka z prostych lub ukośnych linii, linia falista to gadzik, łamana – ząbki lub piłka. Z punktów, kresek i prostych figur geometrycznych tworzono motywy roślinne, rzadziej zwierzęce.  Zestaw tradycyjnych motywów zdobniczych bywał przez wykonawców nieraz wzbogacany przez zapożyczanie wzorów. Niekiedy zupełnie obce wzory mieszały się z autentyczną tradycją ludową. Tak stało się m.in. w Zakopanem, gdy dyrektorami powstałej w 1876 r. Szkoły Przemysłu Drzewnego byli cudzoziemcy, Czech i Austriak, którzy wprowadzili do podhalańskiej snycerki wzory tyrolskie, np. nieznaną tu wcześniej szarotkę.

Niepoślednią rolę w dziedzinie sztuki ludowej na Podhalu stanowiło kowalstwo, którego wyroby zdobiły budynki wiejskie, sanie i wozy czy narzędzia pracy. Wiele wyrobów kowalstwa budowlanego zasługuje na miano dzieł sztuki. Niegdyś istniało duże społecznie zapotrzebowanie na wyroby dekorowane. Świadczyły one o pozycji społecznej i zamożności właściciela, bowiem przedmioty cyfrowane były bardziej kosztowne. Tańsza produkcja powojenna spowodowała znaczny spadek takiego zapotrzebowania, jednak współcześnie kowalstwo artystyczne aczkolwiek praktykowane przez znacznie mniejszą liczbę wykonawców znów odzyskało dawny prestiż. Kowale wykonują jak dawniej okucia do sań i dorożek, detale żelazne stosowane w budownictwie i meblarstwie – ozdobne zawiasy, dekoracyjne wykładki do zamków, klamki, zasuwy,  kraty do okien, żelazne ogrodzenia, bramy  a także realizują zamówienia do kościołów na krzyże, żyrandole, lampy, świeczniki i in.

Kontynuacją dawnej twórczości ludowej zajmują się i obecnie spinkarze, którzy na bazie dawnych wzorów tworzą nadal potrzebne spinki do męskich koszul, sprzączki do pasów, toreb, kierpców. Wykorzystywane są tradycyjne motywy dawnego zdobnictwa metalu. Technika wykonywania spinek metodą odlewania dawno zaginęła. Zastąpiła ją metoda wycinania z blachy i wybijania na niej ozdób metodą i narzędziami z zakresu metaloplastyki. Spinki wykonywane są głównie z mosiądzu i alpaki, rzadziej ze srebra. Klasyczny kształt ażurowego rombu wzbogacony jest przez doczepienie u dołu rzędu łańcuszków zakończonych czerwonymi chwościkami czy metalowymi kulkami, a czasem i przekolaca – niegdyś używanego do czyszczenia fajki, dziś elementu wyłącznie ozdobnego. Przez tych samych artystów  i tymi samymi metodami co spinki wykonywane są wszelkiego rodzaju klamry i sprzączki. Dziś przodują w tej dziedzinie artyści z Bukowiny Tatrzańskiej.

Kilku spinkarzy próbuje nawiązać w swej pracy do dawnego słynnego fajczarstwa  ratułowskiego. Fajki niegdyś tam wyrabiane, z glinianym kominkiem obitym mosiężną , alpakową lub srebrną blaszką miały kilka form. Mniej ozdobną olcankę i królickę  po wyklepaniu pokrywano rytym i radełkowym ornamentem w gadzik, mirwę, ząbcegwiazdy.i kółka Natomiast  bardziej ozdobna fajka zbójnicka posiadała jeszcze wieczko z dekoracyjnym guzkiem lub kogutkiem i przybrana była dodatkowo kółeczkami i łańcuszkami, które łączyły kominek z cybuszkiem

Artystkami w pełnym tego słowa znaczeniu są podhalańskie hafciarki. Haft zawsze był na Podhalu dziedziną traktowaną bardziej jako sztuka niż rzemiosło. Odnosiło się to do bardzo popularnego haftu białego, stosowanego tradycyjnie do zdobienia męskich i damskich koszul, halek, bielizny pościelowej. Haft ten początkowo wykonywany ręcznie, od okresu międzywojennego z użyciem maszyny, długo zachował swój tradycyjny charakter. Męskie koszule haftowane były białym haftem płaskim. Damskie bluzki najbogaciej zdobiono białym dziurkowanym haftem na półokrągłym wykładanym kołnierzu – kryzce – i na rękawach. Dziś zastosowanie tego rodzaju haftu i jego wzornictwo znacznie się rozszerzyło. Haftuje się zasłony, serwetki, obrusy, a do dawnych, tradycyjnych motywów wprowadzane są nowe, często wzorowane na innych regionach. Do dziedziny haftu należało też wyszywanie wzorów z użyciem barwionych nici z wełny owczej na pantoflach, męskich portkach, cuchach. Często tym zajęciem trudnili się sami krawcy szyjący męską odzież, jednak wiele kobiet również wyspecjalizowało się w tego rodzaju hafcie.

Najwyższą formę mistrzostwa hafciarskiego stanowiło wyszywanie koralikami i cekinami. Zajmowały się nim wyspecjalizowane w tym zakresie hafciarki, bowiem zajęcie to wymaga niezwykłej umiejętności i wprawy. Z działalności takich hafciarek od dawna słynęło Kościelisko, tak jest i obecnie.

Praktycznie niewiele jest dziedzin wytwórczości na Podhalu, gdzie wrodzone poczucie piękna i uzdolnienia artystyczne górali nie znalazły by uzewnętrznienia. Poprzez swoją wyjątkową i oryginalną sztukę, niegdyś biedny region został kiedyś dostrzeżony i rozsławiony przez ludzi z dolin. Dziś w świadomy sposób korzysta ze swych dawnych tradycji dla podkreślenia swojej regionalnej tożsamości.

Marta Wesołowska