s
Unia Europejska
Górale Sądeccy

Górale Sądeccy

Rzemiosło

Codzienna gospodarka Górali Sądeckich opierała się na samowystarczalności. Niemal każdy gazda, poza czynnościami związanymi z rolnictwem, potrafił wykonać proste prace rzemieślnicze, dlatego zdarzało się, że osoby mające zdolności manualne i talent łączyły umiejętności ciesielskie, stolarskie, bednarskie i kołodziejskie, wykonując wszystkie te profesje w zależności od zapotrzebowania. W ramach wytwórczości domowej pracowały również kobiety, do których należała zazwyczaj obróbka włókna oraz krawiectwo.

Wykorzystując nabyte umiejętności oraz zasoby naturalne występujące w dolinach Dunajca i Kamienicy (np. obfitość drewna, rozwinięta hodowla owiec), dochodziło do stopniowej specjalizacji i powstawania ośrodków związanych z wykonywaniem jednego rzemiosła. Przykładem była Obidza znana jako centrum kołodziejstwa, czy Łącko słynące z wyrobu kożuchów. Obfitość lasów w Gorcach, Beskidzie Wyspowym stanowiła bazę łatwo dostępnego drewna, co sprzyjało rozwojowi działalności rzemieślniczych opartych na tym surowcu: ciesielstwa, stolarstwa, bednarstwa i kołodziejstwa. Z niego wznoszono budynki mieszkalne i gospodarcze oraz wytwarzano większość przedmiotów niezbędnych w gospodarstwie. Ekipy cieśli spotkać można było we wszystkich miejscowościach zamieszkałych przez Górali Sądeckich. Zazwyczaj obsługiwali oni własną wieś, choć zdarzało się, że otrzymywali zlecenia również w sąsiednich miejscowościach. Większość z nich pozostała anonimowa, co powoduje, że trudno dziś odnaleźć nazwiska dawnych góralskich budowniczych. Wiadomo jednak jaki był ich system pracy. Drewno przeznaczone do budowy domu ścinano, okorowywano a następnie suszono przez ok. 2 lata. Dopiero po tym okresie przystępowano do dalszej obróbki. Belki docinano do odpowiedniej długości i ociosywano, a następnie zaczynano wznosić ściany. Prace te wykonywano posługując się narzędziami kowalskiej roboty: siekierami służącymi do okorowywania surowca, toporami, którymi obrabiano belki, nadając im odpowiedni kształt i grubość, oraz ręcznymi piłami, świdrami i dłutami używanymi do bardziej precyzyjnych robót.

Dach kryto gontem, słomą lub dachówkami. Podłogi i powały budowano z desek. Zanim na wsiach pojawiły się pierwsze tartaki (połowa XIX w.), stosowano deski darte (dranki), w późniejszych latach wykorzystywano deski tartaczne.

W momencie, gdy nowo budowany dom otrzymywał poszycie dachowe, kończyła się rola cieśli, a zaczynała stolarzy. Rzemieślnicy ci, będący najczęściej samoukami, wykonywali elementy wykończeniowe, jak okna i drzwi. Spod ręki stolarzy wychodziły również meble. Były to głównie nieskomplikowane ławy, łóżka, półki, skrzynie posagowe, stoły i zydle. Zdarzało się, że bogatsi gospodarze zamawiali bardziej skomplikowane i kosztowne wyposażenie domu, m.in. malowane skrzynie posagowe lub okute żelazem kufry. Stolarstwo było intratnym zajęciem, cieszącym się popularnością wśród mężczyzn, gdyż zapewniało stałą pracę i dawało pewny dochód. Z końcem XIX w. ważnym ośrodkiem stolarskim stało się Jazowsko.  Około 1892 r. przemysłowiec Michał Ader (1837–1911) założył w tej wsi tartak, a dwa lata później uruchomił fabrykę mebli giętych, która z czasem stała się potentatem w branży meblarskiej. Firma produkowała meble z giętego na gorąco drewna bukowego (według nowatorskiej techniki opracowanej przez Adera) oraz prowadziła handel drewnem opałowym. Fabryka funkcjonowała do wybuchu II wojny światowej, podczas której została przejęta pod zarząd Niemców.

Innym intratnym rzemiosłem związanym z obróbką drewna było bednarstwo, czyli wyrób beczek, cebrzyków, konewek, maselnic, skopców i innych pojemników z drewnianych klepek. Bednarze wykorzystywali dwa rodzaje drewna: miękkie (np. świerkowe) do wyrobu niewielkich naczyń (cebrzyków, skopców, konewek, wanien oraz maselnic) oraz twardego (dębowego), z którego wykonywali beczki do kiszenia kapusty oraz przechowywania leżakującej śliwowicy. Wszystkie elementy naczyń drewnianych bednarz wykonywał ręcznie, jedynie w późniejszym okresie obejma spinająca klepki była stalowa, zamawiana u kowala.

Często spotykaną profesją było także kołodziejstwo, czyli wyrób i naprawa kół, a także wozów (półkoszków lub wozów drabiniastych) oraz sań. Największym ośrodkiem kołodziejskim była wieś Obidza, w której niemal w każdym domu była osoba łącząca kołodziejstwo z pracą na roli.

Oprócz wyżej wymienionych profesji Górale Sądeccy zajmowali się koszykarstwem, wyplatając różnej wielkości kosze z wikliny (młodych pędów wierzby), świerkowych korzeni lub słomy. Kosze wyrabiano głównie na własny użytek. Służyły do przenoszenia i przechowywania produktów spożywczych, np. fasoli, śliwek czy ziemniaków. Z wikliny wyplatano także większe gabarytowo przedmioty, jak m.in. półkoszki do wozów. Zebraną wiklinę należało sparzyć gorącą wodą i okorować. Następnie przystępowano do plecenia, dodając kabłąk z kawałka giętkiego pręta. W późniejszym okresie wzmacniano konstrukcję sznurkiem (dratwą).

Wraz z rozwojem turystyki (związanej m.in. z ruchem pielgrzymkowym), metodą chałupniczą wytwarzano galanterię drewnianą, drobne przedmioty z przeznaczeniem na pamiątki regionalne oraz zabawki. Działalność ta na omawianym terenie rozwinęła się w okresie międzywojennym, kiedy na zlecenie żydowskich handlarzy-pośredników wykonywano m.in. drewniane kasetki i laski imitujące ciupagi. W tym czasie zaczęto robić również niewielkie zabawki dla dzieci z przeznaczeniem na sprzedaż. Były to głównie drewniane ptaszki, koniki, niewielkie wozy drabiniaste oraz miniaturki narzędzi rolniczych.

Kolejnym zajęciem pozarolniczym, które cieszyło się poważaniem wśród Górali Sądeckich, było kowalstwo. Uważano, że jest to zawód intratny, pozwalający na dostatnie życie rzemieślnika, co znalazło odzwierciedlenie w przedwojennym powiedzeniu znanym w Maszkowicach: Grosz leci, jak [kowal] raz młotkiem uderzy. Takie przekonanie powodowało, że wśród Górali Sądeckich funkcjonowało wielu zawodowych kowali wiejskich, pracujących w prywatnych kuźniach, zazwyczaj odziedziczonych po przodkach. Często zawód ten łączono z rolnictwem, ale zdarzały się przypadki, w których kowalstwo stanowiło podstawę materialnego utrzymania danego rzemieślnika i jego rodziny. Kuźnia znajdowała się niemal w każdej wsi, zaspokajając potrzeby jej mieszkańców. Wytwarzano przede wszystkim części do narzędzi rolniczych (lemiesze, widły itp.) oraz używanych do pracy w lesie i przy obróbce drewna (siekiery, ośniki, piły itp.). Kowalskiej roboty były także części i okucia do wozów oraz elementy niezbędne podczas budowy domu, jak zawiasy, zamki do drzwi czy kraty. Podkowy do kucia koni i klińce (ciotaki) do II wojny światowej wykonywano własnoręcznie, w późniejszym okresie kupowano gotowe w sklepie w Łącku, a w kuźni tylko je wykańczano, wybijając dziury i z przodu podkowy wykonując gryfy. Surowiec niezbędny do pracy kupowano w Łącku w postaci żelaznych sztab lub przekuwano złom pochodzący z odzysku, przyniesiony przez klienta. Kowal pracował zazwyczaj w kuźni usytuowanej z dala od pozostałych zabudowań, co wiązało się z prewencją przeciwpożarową. Kuźnie były wolno stojącymi budynkami zrębowymi, z charakterystycznym szerokim okapem nad wejściem, umożliwiającym pracę na zewnątrz bez względu na panujące warunki pogodowe. Przykładem tego typu budownictwa jest kuźnia z Zarzecza z drugiej poł. XIX w.

Wewnątrz kuźni, obok kowadła, paleniska (opalanego węglem drzewnym, a w późniejszych latach koksem) i miecha (wymienianego z czasem na nadmuch elektryczny), znajdował się drewniany stół (warsztat) z niezbędnymi narzędziami, jak: imadło, młoty o różnej wadze, majzle, nożyce, pilniki, przecinaki, stemple i szczypce. Do wyposażenia kuźni należał także kamienny brus służący do ostrzenia noży czy siekier oraz wiertarka (bormaszyna) i szlifierka (chmiergiel, szmirgiel). W okresie po II wojnie światowej kuźnie zaczęto przenosić do murowanych pomieszczeń, garaży i przybudówek usytuowanych w obrębie gospodarstwa. Zmieniające się realia życia na wsi spowodowały, że kowal dodatkowo zaczął trudnić się ślusarstwem, a z czasem także mechaniką pojazdową. Wtedy też zaczęto doposażać zakłady w gwintownice, tokarki i inne narzędzia zasilane elektrycznie.

Rzemiosłem zajmowały się również kobiety. Ich domeną była praca polegająca na wytwarzaniu włókna. Praca ta rozłożona była w czasie i korespondowała z całorocznym cyklem pracy w gospodarstwie. Rozpoczynała się wiosną od wysiewu siemienia lnianego, poprzez zbiory dokonywane jesienią, aż po skomplikowany proces dalszego przetwarzania, który odbywał się zazwyczaj zimą. Z nastaniem chłodniejszych dni kobiety przystępowały do oderwania główek lnu za pomocą rafy, wyrwaniu dojrzałych roślin z ziemi i składowaniu ich w snopeczkach. Słomę moczono, a następnie suszono. Suszenie lnu odbywało się w promieniach słonecznych, o ile pogoda dopisywała, albo na poleniach lub w czeluści pieca chlebowego (w dymnych chatach), gdy panowała słota. Ten niebezpieczny z punktu widzenia przeciwpożarowego sposób suszenia lnianej słomy został w okresie międzywojennym zastąpiony suszeniem lnu przy użyciu wolno stojących suszarni (suśni), budowanych specjalnie w tym celu w pobliżu zagrody. Proces suszenia lnu w suśni trwał kilka godzin i wykonywany był zazwyczaj w nocy, tak by od rana można było przystąpić do kolejnego etapu – międlenia i czesania. Gdy nitki były już gotowe, przewijano je na motowidło, tworząc motek i przystępowano do tkania płótna na warsztacie tkackim. Biedniejsi gospodarze tkali własnoręcznie, a bogatsi oddawali len do obróbki innym, płacąc za utkanie gotowej tkaniny. Tkaczami (knapami) byli przede wszystkim mężczyźni.

Górale Sądeccy
Suszenie lnu. fot. K. Ceklarz

Wytwarzana tkanina lniana była zróżnicowana w zależności od jakości nici oraz od umiejętności tkacza. Z cieńszego płótna szyto zazwyczaj koszule oraz bieliznę, grubsze (zgrzebne) przeznaczano na płócienne spodnie (płócianki) i płachty. Gotowe płótno pozostawiano w naturalnym kolorze, bielono lub farbowano barwnikami kupowanymi w Łącku lub Starym Sączu.

Z gotowej tkaniny wiejscy krawcy szyli odzież. Niemal w każdej z sądeckich miejscowości znajdował się rzemieślnik, który trudnił się tym zajęciem profesjonalnie. Podstawowe wyposażenie krawca stanowiły igły, nici, metr krawiecki i dobre nożyce. Z czasem zaczęto wyposażać pracownie w maszyny do szycia typu „Singer”, a w późniejszych latach „Łucznik”. Mężczyźni trudniący się tą profesją koncentrowali się zazwyczaj na krawiectwie ciężkim, wykonując m.in. gurmany, portki (suknioki) i kamizelki. Kobiety zdominowały krawiectwo lekkie, czyli szycie gorsetów, koszul, spódnic oraz innych elementów stroju wedle zamówienia.

Wiele elementów góralskiego stroju uzyskiwało dekoracyjną formę dzięki hafciarstwu oraz koronkowym dodatkom. Umiejętności haftowania uczono na zasadzie międzypokoleniowego przekazu. Haftowano głównie motywy geometryczne i kwiatowe, stosując wielobarwne nici (kordonek, mulina, wełna, jedwab) oraz zmienną technikę, uzależnioną od rodzaju zdobionej tkaniny oraz wybranego wzoru. Zazwyczaj stosowano technikę haftu płaskiego, krzyżykowego i łańcuszkowego.

Kolejnym rzemiosłem wykorzystującym wełnę był wyrób rękawic. Posługując się techniką plecionkarską, wykonywano grube rękawice o jednym palcu, używane przy młóceniu, pracy w lesie oraz różnych zimowych zajęciach. Wyplatano je ręcznie, czasami za pomocą iglicy, na specjalnej formie wyciętej z deski w kształcie dłoni. Po upleceniu głównej części rękawicy doszywano do niej wykonany oddzielnie palec. Profesją związaną z obróbką włókna było również powroźnictwo, polegające na wykonywaniu sznurków i lin. Zazwyczaj wykonywano je w gospodarstwie na własne potrzeby, używając do skręcania sznurków drewnianego wózka do powrozów.

Elementy ubioru szyto również ze skóry. Za największy ośrodek kuśnierski na terenie zamieszkałym przez Górali Sądeckich uchodziło Łącko, gdzie najstarsza informacja o przedstawicielu tej profesji pochodzi z 1663 r. Na wsiach sporo było górali, którzy na własny użytek wyprawiali skóry oraz szyli prymitywne serdaki i kożuchy oraz skórzane czapki i rękawice. Chcąc zostać kuśnierzem zawodowym, należało przez trzy lata terminować u majstra, ucząc się zawodu u rzemieślników np. ze Starego Sącza czy Nowego Targu. Zakład kożuszniczy był zazwyczaj dobrze wyposażony, gdyż bez specjalistycznych narzędzi praca byłaby niemożliwa. Kuśnierze posiadali noże do zbierania miazgi ze skór (szkapy), szmargiel do ich ostrzenia, jedną lub dwie maszyny do szycia, zestaw igieł o trójkątnym ostrzu (tzw. „graniówek”) oraz metr krawiecki.

Obróbką skóry na omawianym terenie zajmowali się także rymarze, którzy podobnie jak inni rzemieślnicy najczęściej łączyli tę profesję z pracą na roli. Wykonywali uprzęże dla koni, chomąta (kleszcze), pasy i uzdy. Skórę oraz metalowe, niklowane części kupowano na jarmarku w Nowym Targu.

Innym rzemiosłem związanym z przetwarzaniem skóry był wyrób obuwia. Kierpce reperowano, a nierzadko wykonywano w każdym gospodarstwie. Mimo to zdarzali się kierpcarze trudniący się tym zajęciem zawodowo. Rozpoczynając pracę, rzemieślnik odpowiednio docinał wygarbowaną uprzednio, mokrą cielęcą skórę (garbarnia funkcjonowała w Woli Kosnowej), następnie zszywał ją „w palcach” oraz przebijał po bokach miejsca na przyszłe rzemienie. Dalszą obróbką zajmowali się uczniowie, którzy zszywali kierpce zgodnie z wyznaczonym przez majstra profilem i, jak przeschły, ozdabiali obuwie za pomocą stempli. Kierpce zamówione na okoliczność wesela lub świąt dodatkowo malowano szerlakiem (rodzaj lakieru na bazie spirytusu), który nadawał skórze połysk oraz zabezpieczał przed namoknięciem i deformacją.

Górale Sądeccy
Kierpce. Fot. K. Ceklarz

Bogatsi gospodarze preferowali wysokie buty z cholewami, wykonywane z wyprawionej na czarno skóry. Buty te zamawiano u szewca lub kupowano na jarmarku w Starym Sączu lub Łącku. Szewc pracował zazwyczaj w domu, nie miał specjalnie wydzielonego miejsca pod warsztat. Wykonywał buty, używając surowca dostarczonego przez klienta. Zdarzało się, że szewcy sami wyprawiali i farbowali skórę, stosując typowe metody garbarskie.

 

Katarzyna Ceklarz

 

 

Wykorzystana literatura:

Kultura ludowa Górali Sądeckich. Od Kamienicy, Łącka i Jazowska, red. K. Ceklarz, M. Kroh, Kraków 2016; Halina Bittner-Szewczyk, Z badań nad obróbką włókna w Gorcach, „Rocznik Muzeum Etnograficznego w Krakowie” 1967, nr 2, s. 111-122; Jacek Kwit, Jan Myjak, stolarz i rzeźbiarz ludowy, „Almanach Łącki” 2006, nr 5, s. 34–37; Wywiady z badań terenowych w: Brzynie, Jazowsku, Łazach Brzyńskich, Młyńczyskach, Przysietnicy, Szczawie, Woli Piskulinie, Woli Kosnowej, Zalesiu z 2002 roku, Archiwum SPE, nr inw. od 2543-V-476-477 do 2543-V-593-594.