s
Przedstawiamy Państwu kilka notatek z badań terenowych wykonywanych w ramach projektu EKOwędrówki
Wiem, że w Czyrnej mieszkali Cyganie. Była tam cała rodzina, choć nazwiska nie pamiętam – babcia kiedyś wspominała, ale teraz umknęło mi z pamięci. Zajmowali się tradycyjnie muzykowaniem i kowalstwem.
Wysowa-Zdrój, Łemkowie
***
Pastyroczka to taniec związany z oczepinami, który odbywał się przed ich rozpoczęciem. Każdy z gości tańczył z panną młodą, wręczając jej podarek. Młoda panna „płaciła” tańcem za otrzymany prezent. To była właśnie pastyroczka. Dziś najczęściej jest to walczyk, zwłaszcza na weselach, które w jakiś sposób nawiązują do tradycji.
Wysowa-Zdrój, Łemkowie
***
Różnice w muzyce są wyraźne, przynajmniej ja je odczuwam, a myślę, że nie tylko ja. Widać to zwłaszcza między muzyką z obszaru stroju kacwińskiego a muzyką spiską, jak w Jurgowie. W Jurgowie słychać różne naleciałości, zwłaszcza te podhalańskie. To dobrze wyczuwalne, na przykład przez podniesiony czwarty stopień gamy – typową dla górali skalę. Właśnie tam spotkamy się z tym charakterystycznym brzmieniem.
Łapsze Niżne, Spisz
***
Było takie powiedzenie, że do świętego Jana na bacówce nie miały prawa pojawić się kobiety. I bacowie się strzegli, ani żona, ani inne kobiety, nie mogły być na bacówce. Do świętego Jana. Oni wierzyli w takie, jak to się mówi, zabobony, czy czary, czy coś, że wtedy jak kobieta przyszła przed świętym Janem, to owcom mleko ucinało, i połowę, czy jedną trzecią mleka mniej było.
Krempachy, Spisz
***
Dawniej, podczas skubarek czy rapacek, gdy nie było jeszcze prądu, radia ani telewizji, opowiadało się różne historie. Dziadek był jedną z osób, które chodziły po takich spotkaniach. Były specjalnie wynajmowane, by siadały na stołku i opowiadały ciekawe rzeczy – bajki, mądrości, opowieści ze świata. Wynajmowano je nie po to, by pracowały, ale po to, by umilały czas i wypełniały ciszę, opowiadając historie.
Lipnica Wielka, Orawa
***
Bardzo częstym instrumentem na Orawie była heligonka. Bardzo dużo się tu grało na heligonce, po skubarkach, po różnych imprezach. Tutaj sąsiad grał na heligonce, tam niżej sąsiad. I idąc dalej wzdłuż, to by uzbierał może do dziesiątki nawet tych, którzy grali na heligonkach. Heligonka była bardzo prostym instrumentem. I też właśnie na skubarki się idealnie nadawała, żeby przy niej potańczyli. Była lekka, brało się ją na plecy i szło się. Bądź gdzie można było iść w zimie, nawet po śniegu….
Lipnica Wielka, Orawa
***
Charakterystyczny orawski taniec to „jeleniosek”. Inaczej nazywa się „ciachlany”, ze względu krok wybijany prawą nogą. To trochę jak kulanie. Taniec ten został odnaleziony w Rabczycach, też z drugiej strony. To teraz Słowacja, ale Orawa, jak najprawdziwsza Orawa. Tylko, że podzielona teraz.
Lipnica Wielka, Orawa
***
Górol kapelusa nie ściongo cynsto, a właściwie bardzo rzodko. Moze go uchylić i nawet jak tońcy ze starsom babom nawet powinien uchylić. Cy jak idzie napytać do tońca dziewcyne to se moze kapelus uchylić, cy z kolei ten, który juz tońcy solówke, wyzwyrtajom mu dziewcyne, to tyz moze przed niom tego kapelusa uchylić. Natomiast nie ściongo i tońcy w kapelusie. Kapelus generalnie ściongało sie ino przy stole i w kościele, do kościoła sie w kapelusu nie wchodzi.
Zakopane, Górale Podhalańscy
***
Śli sami krześni bez mamy. A mama pote sła. Posła z dzieciontkiym, no i ze idzie na wywód, tak to nazywali. Wziyna dziecko, posła ku ołtorzowi, zmówiyła pociorek, podziynkowała za zycie. Ksiondz wiedzioł ze przysła z dzieciontkiym na wywód. I on mioł w ksionzecce takie modlitwy to sie nad niom i nad tym dzieciontkiym pomodlył.
Chochołów, Górale Podhalańscy
***
Robiło sie takie rózne piscołki. Z gałozi wiyrzbowych koro sie ściogało, nozom wokoło sie obrzynało, to koro sie ściogło, jak najdłuzso zeby była. I to sie zawijało tak, jedno na drugie, jedno na drugie, coroz dali, coroz dłuzse, i wysła tako trobka. To sie jo spiono i późni ustnik sie taki wystrugało tyz z wiyrzby. I to trobiło.
Janowice, Lachy Szczyrzyckie
***
Kiedysi, jak my śli z chodokomi, jesce za kawalera, a duzo nos było, takich co sie nie boli nicego, to przycepili sie do nos tacy na moście. Jak mój kuzyn dolecioł, złapoł jednygo, i chcioł nim rzucić z mostu, ale jo dolecioł i mu mówio: zostow, bo go zabijes, jak go ciśnies tom. No i jak tomci uwidzieli co sie dzieje, to uciekli.
Mogilno, Lachy Sądeckie
***
I opala się końcówki włosów, żeby dzieci burzy się nie bały. Jak są pioruny, to końcówki włosów przypala się tylko trochę.
Mystków, Lachy Sądeckie
***
Jak ktoś umarł, to na wsi było święto, palenisko nawet wygaszano.
Mystków, Lachy Sądeckie
***
Jak dziecko miało jakieś pokrzywione nóżki albo było niedorozwinięte, to kładziono je w macierzance. Kładło się je tam, okrywało ziołem, a ono pomagało wrócić do normalnego wyglądu. Macierzanka to było mocne ziele, fioletowe. Jeśli dziecko miało krzywe nogi, to kąpało się je w niej.
Mystków, Lachy Sądeckie
***
Góra, góry mnie nosiły, szczęśliwe te panny co za mną chodziły.
Chodziłem po górach, góry mnie nosiły, szczęśliwe te panny co za mną chodziły. Gdzie strona tam żona, gdzie kościół, tam dziecię, bo to tam się święciło kawalerskie życie.
Czy ja jest pijany, czy ja niewyspany, czy ja od dziewczyny wyponiewierany.
Którędy zem chodził, rozmaryn sie rodził, którędy dziewczyna, sama ostręzyzna.
Wronowice, Lachy Sądeckie
***
Zazwyczaj to było tak, że kojarzono małżeństwa, żeby połączyć majątki. U nas w Krempachach było tak, że każdą działkę dzielono na krótkie a długie kawałki pola, które się ciągną od ulicy aż do lasu, tak żeby każdy dostał kawałek. Kojarzano małżeństwa przy okazji działek, żeby te majątki powiększać, poszerzać gospodarstwa.
Krempachy, Górale Spiscy
***
Trzeba się troszeczkę cofnąć, bo dawniej w takich małych miejscowościach jednak kojarzono te pary i wychodzono za mąż albo żeniono się nawet między dalszymi krewnymi. Jeżeli tam stopień pokrewieństwa był już troszeczkę dalszy, to już się można było pożenić
i z jednej wsi. Jeżeli ktoś sobie znajdował małżonka albo małżonkę z innej wsi, to już był zganianiec. Taka osoba była traktowana jako, może nie drugiej kategorii, ale podchodzono do niej z nieufnością.
Krempachy, Górale Spiscy
***
Nawet było takie powiedzenie, że wilio jasno to w stodole ciasno. Czyli jak było jasno w wilio, to wtedy było dużo plonów. I temu w stodole, bo stodoła to jest tam, gdzie się składało dla zwierząt paszę, no i słomę, a szczególnie zboże.
Zubrzyca Górna, Górale Orawscy
***
Co wieś, to mówię, inaczej było. W Podwilku to było tak, mimo, że tu przecież zaraz sąsiednia wieś, że wszyscy [goście weselni] szli do jednego domu. Szło się do jednego domu na gościnę. A w Zubrzycy był taki zwyczaj, że jedni [goście] szli do [domu] pana młodego, a ci, którzy byli od pani młodej, to zaś do drugiego domu.
Zubrzyca Górna, Górale Orawscy
***
Z reguły to było tak, że w dzień Świętego Jana w południe [juhasi] już mogli iść, po południowym udoju, rano jeszcze nie, ale po południowym udoju już mogli iść do potoka, czy do strumyka, zależy co tam było, do jakiegoś cieku wodnego, wymyć te tetry, przez które cedzą mleko.
Krempachy, Górale Spiscy
***
Więc jak już się posłuzyło, jak to my tu godomy, ten obrządek, babcia brała warcule, i sły my do sąsiadek tam parę domów. I tam, co opowiadały, właśnie zobacowały downe casy, przędły, to tam one zawsze robiły takie winko z głogu, czy tam pamiętam, to jest jakieś ze zyta, pamiętam coś, to było w takim galonie stało, dużym gąsiorze. I taki mrok pamiętam, że niby lampa się świeciła, prąd jako taki elektryczny był, ale lampka była taka słaba i tak pamiętam, że taki mrok był w tej izbie i one się tam śmiały, radziły i przędły se. A ja tam jako dziecko koło nich asystowałam, to pamiętam.
Chochołów, Górale Podhalańscy
***
Babcia opowiadała, że ona na wesele swoje miała wyryktowaną piękną, no to wiadomo, że dostała to w wianie od swojej mamy, miała gorset, miała wyhaftowaną kosulę. To takich ubrań nie było. Ubranie było bardzo cenne. Za to ubranie, potem jak sprzedała, to kupiła materiały na wybudowanie chałupy. Tak ze mozno se było wyobrazić, jak to było wozne.
Zakopane, Górale Podhalańscy
***
To było tak, ze te młode baby zawsze ubierały białe spódnice [na wesele], a jak sie juz wydały, to ten biały był dlo nich zakazany. Nie no, nie ze zakazane, ale to juz nie pasowało.
Zakopane, Górale Podhalańscy
***
Młoda pani rektowała dla młodego pana kosulę. Bywało tak, ze wysywała cuchę do ślubu, jak umiała haftować, bo były takie przypadki. Na pewno młodo pani ofiarowywała młodemu panu kosulę, zresztą do dziś rektujemy sobie swoje łodzienie. Jak młody już przychodzi do młodej, to on zmienia swoją kosulę na narektowano dla niego kosulę, bo młodo go już ubiera na znak, że to nie mama będzie mu rektować kosulę, prasować, tylko ona się już nim ma zaopiekować.
Zakopane, Górale Podhalańscy
***
Starosta to jest facet, który przewodzi temu weselu. Starostów jest dwóch, bo to są ojcowie chrzestni. Główniejszy jest ten, który te wypytowiny mówił. Zazwyczaj jest ten bardziej charyzmatyczny, wygadany. Ale starosta prowadzi wesele, w tym sensie, że rozbraja jakieś konfliktowe sytuacje podczas wesele, jakąś bitkę, tego typu historie.
Murzasichle, Górale Podhalańscy
***
Mój ojciec mi opowiadał, że na Olczy było wesele, gdzie było siedem czy dziewięć trupów, w tym pan młody, a panna młoda straciła oko. Mówimy tu o bardzo poważnych sprawach.
Murzasichle, Górale Podhalańscy
***
Jak chcioł, to se zamawiał taniec. Płacił muzyce i wtedy wybierał sobie dziewczynę do tańca. Płacił i z tą dziewczyną chciał se zatańczyć. Czasem była o jedną taka bitka, znaczy dobijacka, że tak powiem. Ktoś zamówił, a nie umówił się z kolegami, że on będzie z tą dziewczyną chciał zatańczyć, to ino się odwrócił od muzyki, to już tańczyli z nią.
Tylmanowa, Górale Tylmanowscy
***
Szły dziewczyny na hole, jak kosili, jak grobali, tam gdzie kosor był. Jak szły, to tam sie chłopcy schodzili i śpiewali razem. Przy pasieniu łowiec, na bacówke schodzili sie i śpiywało sie chłojco.
Tylmanowa, Górale Tylmanowscy
***
W tańcu góralskim cały wyraz nadaje mężczyzna, a partnerka jest ozdobą tego tańca i wtóruje tancerzowi, odpowiada na jego zaloty. Kroki kobiece są bardzo skromne, więc taniec góralski to właściwie popis mężczyzny.
Zakopane, Górale Podhalańscy
***
Za moich casów to były boginki, straśnie piykne baby co przyciongały chłopów. Jak kany leciały to se piersi zarucały na plecy, bo miały barz wielgie. Prały po potokach, ino cekały, ka fto zostawi na kwilecke małe dzieko, by je łodmiynić.
Chochołów, Górale Podhalańscy
Opracował: Patryk Rutkowski