s
Unia Europejska
Górale Spiscy

Górale Spiscy

Gospodarka wiejska

                W tradycyjnym systemie aksjologicznym ludu spiskiego praca była uważana za jedną z najważniejszych wartości. Decydowała ona bowiem o warunkach egzystencji, postrzeganiu społecznym czy pozycji w wiejskiej hierarchii. Jednak przede wszystkim gwarantowała przeżycie, w nieraz trudnych, niesprzyjających warunkach. Głównym rodzajem pracy Spiszaków była uprawa ziemi oraz chów zwierząt hodowlanych. Z tego powodu organizacja roku zależała od cyklu pór roku – możliwości wypasu oraz czynności uprawnych.

                Zima była najmniej aktywnym czasem w życiu gospodarczym wsi. Do zadań mężczyzn należało przygotowanie narzędzi i sprzętów potrzebnych w trakcie trwania prac polowych. Reperowano zatem grabie, kosy, wyplatano również koszyki z wikliny znajdujące zastosowanie na przykład podczas zbierania ziemniaków. Mężczyźni zajmowali się także wyrabianiem mioteł, tzw. skrabocek z gałęzi brzozy. Ważnym zimowym zajęciem była też praca w lesie. Dla większości Spiszaków stwarzała ona możliwość zarobku w trakcie „martwego” sezonu w gospodarstwie. Informatorzy wspominają, iż do lasu udawał się jedynie gospodarz posiadający dobrze zbudowanego, mocnego konia, ponieważ była to praca wymagająca zarówno siły zwierzęcia, jak i umiejętności gospodarza, które pozwalały mu nad nim zapanować.

            Dla kobiet okres późnej jesieni i zimy to czas spotkań przy wspólnym pruciu czy poraniu piyrzi. Nawet darcie pierza posiadało ustalony porządek. Odbywało się wieczorem i trwało nieraz do późnych godzin nocnych. Ustalano miejsce w określonym domostwie, gdzie spotykała się żeńska część rodziny wraz z kobietami z sąsiadujących domów – zazwyczaj było to kilkanaście osób. Oprócz zasadniczego celu tej czynności, tj. oddzielania gęsich piór chorągiewek od twardej części pióra – stosiny i oddzielania puchu, który następnie wykorzystywano do produkcji poduszek i pościeli, darcie pierza spełniało jeszcze jedną kluczową funkcję – stwarzało okazję towarzyskiej wymiany informacji, spostrzeżeń, ustnego przekazywania historii, podań, anegdot. Bardzo często snucie opowieści przeplatało wspólne wykonywanie pieśni, a niejednokrotnie pracę przerywali młodzi mężczyźni – kawalerowie, płatając kobietom różnego rodzaju psoty. Przy okazji prucia pierzy zwykło się też wyrabiać tzw. smaruwace – pędzelki do smarowania ciast, chleba, brytfanek. Kilka całych piór skubano za wyjątkiem miękkiej części w okolicy czubka, a następnie związywano je mocno sznurkiem.

Do innych kobiecych zajęć zimowych można zaliczyć przędzenie wełny czy pracę na krosnach, gdzie robiło się pokrowce, tkaniny na odzież oraz worki na ziemniaki. Większość kobiet potrafiła także śtrykuwać, czyli robić na drutach. Poza tym reperowano starą i zniszczoną odzież.  

Okres zimy nie zwalniał jednak z obowiązków typowo gospodarskich. Nawet w tym czasie dbano o mającą obrodzić ziemię, dlatego też przez wszystkie zimowe miesiące wywożono w pole, gdzie miały rosnąć ziemniaki obornik – składano go w jedno miejsce, w którym czekał do wiosny. Po roztopach radłowano skiby ziemi, następnie równano teren bronami, rozkładano obornik na mniejsze kupki, które należało roztrzepać widłami po całym obszarze pola. Na tak przygotowanej ziemi sadziło się ziemniaki, czyli spiskie grule. Najczęściej pracę tę kończyło się przed majem.

Nadchodzące coraz cieplejsze miesiące niosły ze sobą także coraz więcej pracy gospodarskiej. Wiosna to czas siewów i tak jak w przypadku ziemniaków, chcąc zwiększyć jakość plonów, pole należało stosownie przygotować do przyjęcia ziaren. Trzeba było je zorać, a w przypadku twardej ziemi pełnej skib, podrównać jeszcze bronami. Samo sianie odbywało się naturalnie za pomocą rąk. Po tej czynności należało jeszcze bronować zaoraną ziemię, co w gwarze spiskiej określa się mianem skrudlynio. Wśród informatorów pamiętny jest sposób skrudlynio na tzw. kosę, pozwalający na dokładne przejechanie bronami całego poletka. Bronując „na kosę”, zawsze zaczynało się z lewej strony, jadąc po przekątnej, tak, by skończyć na stronie lewej. Czynność tę powtarzało się lustrzanie (patrz rys. 1.) do momentu skrudlynio całego obszaru. Po „kosie” jechało się bronami jeszcze raz po linii prostej. Wtedy dopiero można było uznać kawałek pola za zasiany.

Górale Spiscy

Rys. 1. Schemat obrazujący bronowanie pola na tzw. kosę.

 

            Po tym etapie najważniejszą rolę odgrywał czas i warunki pogodowe. Czekano bowiem, by z ziaren wyrosły kłosy, jednak w międzyczasie, podczas rośnięcia, nie dało się uniknąć chwastów. Dlatego też do innego rodzaju obowiązków gospodarskich należało pryskanie niepożądanych roślin przy pomocy zakładanego plecaka zawierającego środek zwalczający chwasty.

            Najintensywniejszy czas prac polnych przypadał na lato – był to bowiem moment żniw oraz sianokosów. Żniwa, a po spisku zbiórki rozpoczynały się mniej więcej w okolicy święta Świętego Bartłomieja (24 sierpnia), jednak pora była także uzależniona od specyfiki roku. Kosiło się za pomocą kosy na pokosy. W ułożonym pokosie zboże odpoczywało około jednego dnia do uschnięcia. Następnie przewracało się je grabiami. W przypadku długiego deszczu przewracało się je na tzw. grabisku, czyli długim trzonku, na którym osadzone są grabie – tak, by umożliwić spodniej, wilgotnej stronie wysuszenie. Po całkowitym wyschnięciu kobiety były odpowiedzialne za tworzenie tzw. kupek, natomiast mężczyzna był wyposażony w powrósło kręcone z żytniej słomy, przy użyciu którego układał i wiązał zboże w kupkach do snopów. Kolejny etap prac polegał na ułożeniu zboża „do krzyża” (patrz rys. 2.) lub „do mondla” (najczęściej). Na „krzyż” składało się 13 snopów i wybierano tę opcję w celu zminimalizowania strat w plonach z powodu deszczu, zaś mondel tworzyło 18 snopów (patrz rys. 3.) układanych naprzemiennie (w niektórych spiskich miejscowościach 16 snopów).

 

 Górale Spiscy

Rys. 2. Schemat składania snopów do krzyża 

   

Górale Spiscy

Rys. 3. Schemat składania snopów do mondla

Po odpowiednim ułożeniu snopów kładziono je na wóz i składano je w stodole. Dalsza obróbka zboża opierała się na młócce. Przy tej czynności cenna była odpowiednia maszyna – młócarka, jednak żeby sfinalizować młócenie należało zorganizować potrzebną ilość osób do pomocy (około 10). Tego rodzaju wzajemne odrabianie stanowiło częstą praktykę w pracach gospodarskich na wsi. Wymłócone zboże wsypywało się do sąsieków, słoma natomiast z powrotem lądowała w stodole, gdzie cięto ją na sieczkę krowom, a także wykorzystywano ją jako podkład do leżenia dla zwierząt.

Warto nadmienić, iż najbardziej powszechnym zbożem na Spiszu był jarzec (jęczmień) oraz owies. Żyto należało do najrzadszych gatunków zboża i najczęściej uprawiano je na niewielkim kawałku ziemi w celu zdobycia surowca do tworzenia powróseł. W czasach późniejszych z powodu lepszej jakości mąki zaczęto także siać pszenicę, a jeszcze później pszenżyto będące mieszańcem pszenicy i żyta. Owies natomiast był niezbędny gospodarzom posiadającym konia. Zbierało się go po zbiórce jęczmienia – po skoszeniu około tygodnia stało na polu złożone w charakterystycznych ciutkach. Tworzono je z niewielkich snopków – stawiając po każdej ze stron zazwyczaj po dwa snopki tak, że łącznie ciutka składała się z czterech snopów. Ich wielkość mogła jednak ulec zmianie przez wzgląd na preferencje gospodarza lub obfitość plonów. Całość blisko wierzchołka związywano delikatnie ze względu na ochronę przed wiatrem. Należy też wspomnieć o płodozmianowej cyrkulacji zagospodarowania ziemią. W miejscu, gdzie w jednym roku występował owies, w kolejnym sadzono ziemniaki, następnie jęczmień i znowu owies. Ostatniemu z wymienionych towarzyszyła najczęściej koniczyna, co nazywano owsem z podsiewką. Po wcześniej opisanym skródlyniu na kose siało się koniczynę, następnie bronowało się raz jeszcze. Po koniczynie można było ponownie zasadzić ziemniaki, potem jęczmień i znów powrócić do owsa.

Lato nieodłącznie związane jest także ze zwózką siana. Łąki, ugory koszono w czerwcu, zaś czas otawy przypadał po żniwach na koniec sierpnia. Skoszone siano należało całkowicie wysuszyć – pozostawiano je najczęściej w kopkach lub charakterystycznych ostrewkach, po czym zwożono je furami i składowano w stodole.

            Jak mówi stare przysłowie: świynty Bartłomiej ukazuje, jako jesiyń nastympuje, dlatego też po żniwach i sianokosach zgodnie z naturalnym biegiem rzeczy, następował czas jesieni. Z tą porą roku wiązały się przede wszystkim wykopki. Jak opisano wyżej, ziemniaki sadzono na wiosnę. Dbano, by umożliwić im rozwój. Jak nieco podrosły, bronowało się pole, usuwając niepożądaną trawę, chwasty. Kiedy podrosły większe, siekano je płużkiem, jeżdżąc pomiędzy rządkami ziemniaków. Po ponownym podrośnięciu, gdy miały już około 10-15 cm, szło się je osypywać (oboruwać). Przed samym kopaniem koszono nać ziemniaczaną. Dopiero po tylu zabiegach grule mogły doczekać do jesiennych wykopek przypadających na wrzesień, październik. Współcześnie, termin ten uległ wyraźnemu przesunięciu i, jak wspominają dzisiejsi gazdowie, mało kto doczekuje połowy września – większość ziemniaków jest już wykopana do połowy miesiąca.

            Oprócz ziemniaków tradycyjnie sadziło się też buraki pastewne, czyli runkle, podawane do jedzenia bydłu, owcom. Ich pielęgnacja przypominała dbanie o wzrastające ziemniaki – także kilkukrotnie należało siekać buraki. Różnił się natomiast sposób sadzenia/siania. Ukośnik jest tutaj celowy, bowiem w czasach bardziej odległych runkla była sadzona w przydomowych ogrodach poprzez wykopywanie w polu dziur motyką. Później zaś runklę zaczęto siać. Używano do tego maszynki – ząbków ręcznych, którymi jeżdżono od dołu do góry, następnie z boku na bok – tak, by miejsce przecięcia wyznaczyło właściwy punkt do siania (zobacz rys. 4.).

Górale Spiscy 

Rys. 4. Schemat obrazujący sposób siania runkli

 

            Typowe zajęcie gospodarskie stanowiła także hodowla zwierząt. Powszechne było posiadanie krów, świń, konia, owiec, a także drobiu. Krowy wyganiano na wiosnę – w kwietniu lub maju (w zależności od tego czy rok był ciepły, czy chłodny). Pasły się po ugorach, łąkach, lasach należących do Urbaru (wspólnoty leśnej). Natomiast po Świętym Michale (29 września) puszczano krowy na samopas zgodnie ze spiskim przysłowiem: Po Świyntym Michale móc paś a i po powale. Z owcami postępowano nieco inaczej – na wiosnę zbierali je bacowie i paśli je na kosorze aż do św. Michała.

            Współcześnie tradycyjny model gospodarki wiejskiej odchodzi w zapomnienie. Mimo iż wciąż spotkać można aktywnie prosperujące gospodarstwa, to jednak nowe rozwiązania z zakresu technologii maszyn wypierają stare metody uprawy ziemi i hodowli zwierząt, ułatwiając tym samym pracę wielu rolnikom. Większość mieszkańców Spisza znajduje stałe zatrudnienie poza sektorem rolniczym, jednak dawny typ gospodarzenia nadal żywo funkcjonuje w pamięci starszego i średniego pokolenia.

 

Mariola Petryszak (Milaniak)